(Specjalnie dla Asi :*)
Idziesz przez park za rękę z Louisem. Po drodze zatrzymujecie się przy budce z fastfoodem i kupujecie coś do przegryzienia. Ty kupiłaś hot-doga a Louis cheeseburgera. Idziecie i rozmawiacie na różne tematy. Lou mówi:
-Wiesz kochanie zgubiłem ten drogocenny zegarek po dziadku wczoraj... chyba na lotnisku.
- Kochanie nie martw się, kupimy drugi. Wiem, że ten nie będzie taki sam i nie przywróci ci wspomnień o dziadku, ale to zawsze coś- odpowiadasz nieśmiale.
-No tak, ale masz rację to nie będzie to samo-odpowiada Louis. Nagle Lou puszcza twą rekę i podbiega do nieznajomej, ładnej dziewczyny. Patrzysz jak bierze ją za rękę i klęka tak, jakby się jej oświadczał. Nie wierzysz własnym oczom. Przecierasz oczy ze zdumienia, ale to nic nie daje. Bez chwili zastanowienia podbiegasz do Louisa i krzyczysz:
- Cię porypało, że tak powiem? Za kogo ty mnie masz? Za chwilową przygodę? O nie, ja nie dam tak sobą pomiatać! Koniec z nami. Nie chcę cię znać!
Po tych słowach dajesz Lou soczystego, mocnego liścia, że aż jęknął z bólu.
- Dobrze ci tak, ty zdrajco!!!
- Ale kochanie...
- Jakie kochanie, co? To było w tamtej epoce oszuście- odpowiadasz.
-... nie osądzaj mnie w ten sposób ...
- Co? Jak śmiesz! Jak mam reagować jak widzę ciebie klęczącego przed nieznajomą pięknością?
- Dziękuję- odpowiada blondynka.
- Ależ proszę!- mówisz.
- Ty chyba czegoś nie rozumiesz- mówi nieznajoma.
-Jak to?
-Niech on ci to wytłumaczy- po tych słowach blondynka rzuciła dla Louisa jakiś zegarek.
- No, czekam na wyjaśnienia!
- Już ci mówię, tylko szczęka mnie boli jak zaczynam dukać ....
- Nic ci nie będzie! Gadaj póki ja dobra.
- Kochanie, bo ta dziewczyna miała mój zegarek! Podbiegłem do niej i zapytałem czy przypadkiem nie znalazła go wczoraj na lotnisku. Odpowiedziała, że tak. Więc ukląkłem i zacząłem błagać, żeby mi go zwróciła, ale ty chyba co innego sobie pomyślałaś...
- Co? O matko tak mi głupio... A z resztą co miałam sobie pomyśleć? Nie zdajesz sobie sprawy jak to wyglądał. Mogłeś ją poprosić bez tego klękania....
- Tak, wiem ale tak bardzo zależało mi na tym zegarku...
- Oj, głuptasie już rozumiem. Przepraszam, że cię tak osądziłam. Nie powinnam.
- Tak wiem.
-Więc?
-Więc co?
-Wybaczysz?
-Tak... Hmmm... Tak, jakie to piękne te słowo, nieprawdaż?
-Nie gadaj mi tu teraz o "tak"... Przepraszam cię za tego plaszczaka, ale tak mnie to zdenerwowało, że nie mogłam się powstrzymać.
- Już dobrze. Przyłóż mi na policzek perfumy z twojej torebki.
- Oczywiście- odpowiadasz.
- Jak dobrze,że to wszystko to tylko głupie, beznadziejne nieporozumienie...
Po tych słowach zaczynacie się całować.
KONIEC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz