piątek, 4 maja 2012

Opowiadanie (part 18)

Oczami Alex.

Usłyszałam dzwonek do drzwi, wstałam leniwie z łóżka i otworzyłam je. Zobaczyłam za nimi Zayn’a z dwoma walizkami.
- Wyjeżdżacie ? – spytałam.
- My, wyjeżdżamy. – uśmiechnął się i wszedł do środka.
- Gdzie ?
- Niespodzianka. – wystawił język.
- No, ubieraj się. – klasnął w dłonie.
- Przecież muszę się jeszcze spakować…
- Ja już cię spakowałem.
Wytrzeszczyłam oczy z niedowierzania.
- No, ubieraj się.
Wróciłam do pokoju, nałożyłam na siebie spodnie, luźną bluzkę i czarne trampki.
- No w końcu. To jedziemy na lotnisko.
- A, gdzie reszta ?
- Mamy tydzień wolnego i postanowiliśmy się rozdzielić.
Uśmiechnął się. Po chwili wyszedł z domu, a ja posłusznie wyszłam za nim i wsiadłam do taksówki.

Oczami Harre’go.

- Spakowałeś szczoteczkę ? – spytał Lou.
- Tak. – uśmiechnąłem się.
- Bieliznę ? – spytał i przystanął robiąc podejrzliwą minę.
- Musiałem. – zaśmiałem się i poklepałem go po ramieniu.
- A co z dziewczynami ?
- Dzwoniłem wczoraj do Claudii. Obiecała, ze spotka się z Nathalie i jej powie o wyjeździe do Los Angeles.
- Zabalujemy ! – krzyknął Louis i zaczął skakać.
- Uspokój się. – do holu wszedł Liam. – Widzieliście, gdzieś mój telefon ?
- To, pa. My jedziemy. – powiedział Niall, stając z Kat naprzeciwko nas.
- To, pa. – powiedział Louis i zaczął ich przytulać. – Będę za wami tęsknił. – pomachał im.
- Tu jest ! Dobra ja jadę, po Ninę chłopaki. Do zobaczenia, za tydzień. – uśmiechnął się.
- Zaraz się popłaczę ! – krzyknął Lou i oparł głowę o moje ramię.
Pogłaskałem go po włosach.
- Będziesz miał mnie przy sobie. – powiedziałem.
- Ale będziemy tam tylko jako najlepsi przyjaciele, nie jako zespół. – zrobił smutną minkę.
- Wytrzymasz. – Liam go szturchnął. – To ja jadę. Trzymajcie się. – powiedział i wyszedł.
- Zostaliśmy sami ! – zaczął udawać, że płacze.
- To tylko tydzień, co może się takiego stać… - zaśmiałem się i chwyciłem walizkę.
-  Teraz czas na nas. – szepnął i rozejrzał się po domu. – Do widzenia ! – krzyknął i wyszedł za mną z domu.

~ Po wylądowaniu samolotów.

Oczami Alex.

- Rzym ! – krzyknęłam i rzuciłam się Zayn’owi na szyję.
- Tak. Zawsze chciałem tu przylecieć, ale nie było czasu. – uśmiechnął się i pocałował mnie.
- To, gdzie się zatrzymamy ? – spytałam.
- W hotelu, głuptasie. – złapał mnie za rękę.
- Racja. – roześmiałam się.
Zayn wziął bagaże i udaliśmy się prosto do hotelu.
- Rezerwacja na nazwisko Malik. – powiedział i uśmiechnął się do dziewczyny za ladą.
- Witamy. Pokój numer 208. – podała nam kluczyk i weszliśmy do windy, która po chwili zatrzymała się na szóstym piętrze.
Zayn przekręcił kluczyk w zamku i weszliśmy do środka. Postawił torby w holu, a ja weszłam do salonu i położyłam się na białym dywanie, leżącym na środku pokoju o kremowych ścianach i z czerwoną kanapą.
- Jestem wykończona. – powiedziałam.
- Wiem, ja też. – usiadł na kanapie. – Ale, mam dla ciebie niespodziankę. Przebierz się, zaraz wychodzimy. – roześmiał się i odszedł.
Oczami Nialla.

- To jest moja ukochana Irlandia. – zakręciłem koło i uśmiechnąłem się.
- Piękna. – uśmiechnęła się.
Wsiedliśmy do taksówki i podjechaliśmy pod hotel.
- Zaraz wyjeżdżamy. – powiedziałem wchodząc do środka.
- Gdzie ?
Nie dopowiedziałem, wolałem na razie zostawić to dla siebie. Odebraliśmy kluczyk i zostawiliśmy w pokoju torby. Zeszliśmy na dół i weszliśmy do zamówionej taksówki, która po nie długim czasie zatrzymała się przed dużym, białym budynkiem.
- Klinika. – szepnęła Kat.
- Przepraszam, że wolny czas spędzisz w niej, ale nie mogę pozwolić ci umrzeć.
Wyszliśmy oboje z taksówki i stanęliśmy przed kliniką.
- Boję się. – powiedziała i ścisnęła moją rękę.
- Nie masz czego, będę przy tobie. – uśmiechnąłem się i weszliśmy do środka.
Podszedłem do biurka stojącego w rogu ogromnego holu.
- Byliśmy umówieniu z doktor Sullivan.
- Nazwisko ?
- Horan.
- Ach, tak. Pani doktor, już was oczekuje. Pierwsze drzwi po prawej.
Kat wysłała mi nieśmiały uśmiech i poszła za mną.
- Nie wejdę tam. – powiedziała, kiedy byliśmy przed drzwiami.
- Jeśli tam nie wejdziesz, możesz tego żałować.
- I tak pewnie mi mało zostało… - burknęła i odwróciła się.
Złapałem ją za rękę.
- Proszę. Umrę bez ciebie.
Zamyśliła się, i po chwili kiwnęła głową i weszliśmy do środka.

Oczami Liama.

-  Jeszcze dzisiaj wybierzemy się na Wieżę Eiffla ? – spytała Nina.
- Oczywiście. – uśmiechnąłem się. – Musimy. – dodałem po chwili.
- Paryż. – szepnęła i zaczęła się rozglądać. – Wyobrażałam go sobie inaczej.
- Jak ?
- Że będzie bardziej kolorowy. – uśmiechnęła się.
- Wieczorem, zmienisz zdanie.
- Mam, nadzieję. – puściła mi oczko i weszliśmy do hotelu.

Oczami Louis’a.

- No w końcu jesteśmy ! – krzyknąłem i postawiłem torbę.
- To, gdzie teraz ? – spytała Claudia.
- Do hotelu, a potem zwiedzimy LA. – odpowiedział jej Harry.
- To chodźcie. – powiedziałem i wyszliśmy z lotniska.
Wsiedliśmy do taksówki, która podwiozła nas pod hotel. Weszliśmy do niego i od razu rozpoznałem znajomych mi ludzi.
- Carlos ! – zacząłem skakać i machać rękoma.
Odwrócił się, a za nim reszta zespołu Big Time Rush.
- Cześć ! – krzyknął i przybiegł do nas.
- Co wy to robicie ? – spytał Logan.
- Odpoczywamy. – powiedział Harry,
- A one to ? – spytał James.
- Claudia i Nathalie. – przedstawiłem nasze dziewczyny.
- Ja jestem James. – przedstawił się. – A to : Logan, Kendall i Carlos.
- Miło mi. – powiedziała Nathalie i podała każdemu rękę, to samo zrobiła po chwili Claudia.
- Może zabierzecie się z nami ? – spytał Kendall.
- Gdzie ? – spytał Harry.
- Zaraz będziemy jechać do Las Vegas. – uśmiechnęli się do siebie. – Na pokaz mody.
Zamyśliłem się i rozejrzałem po twarzach przyjaciół.
- Jedziemy. – powiedziałem.
- To się zbierajcie. – powiedział Logan.

Oczami Kat.

Weszliśmy do gabinetu, gdzie za biurkiem siedziała szczupła, brunetka o brązowych oczach.
- Dzień dobry. – wstała i podała nam ręce.
Miała na sobie biały fartuch, a na jej twarzy gościł szeroki uśmiech.
- Niall, dzwonił do mnie w twojej sprawie ? – pytanie zwróciła do mnie.
- Raczej, tak. – powiedziałam cicho.
Wyciągnęła z szuflady białą karteczkę.
- Tętniak serca. – przeczytała z niej dwa słowa i westchnęła.
- Tak. – powiedział Niall i ścisnął moją dłoń jeszcze mocniej.
- A, więc tak… Możemy przeprowadzić operacje, która jest bardzo niebezpieczna. – uśmiechnęła się. – Jeśli się uda, będziesz mogła żyć bez obaw. Ale istnieje możliwość, że tętniak może powrócić po pięciu latach, ale to mało prawdopodobne.
- A jeśli się nie uda ? – spytałam.
Nastała chwila ciszy.
- Umrzesz. – powiedziała po chwili lekarka.
Niall spojrzał na mnie i uśmiechnął się, podnosząc lekko kąciki ust ku górze.
- Zastanowię się. – uśmiechnęłam się. – Możemy wrócić tu jutro ?
- Oczywiście, będę czekać.

Oczami Alex.

Otworzyłam torbę i zobaczyłam w niej same sukienki.
- Co to ma być ? – spytałam sama siebie i zaczęłam wyciągać ciuchy.
- Podobają ci się ? – spytał, opierając się o framugę drzwi.
- Przecież to nie moje ciuchy.
- Teraz są twoje. Weź tą białą w czarne grochy. – uśmiechnął się do mnie i stanął za mną.
- Kocham cię. – szepnął i oplótł ręce wokół mojej talii i położył głowę na moim ramieniu.
- Ja ciebie też. – odwróciłam głowę i pocałowałam go w czubek nosa.
- Ubieraj się. – klepnął mnie w tyłek i odszedł.
- Oddam ci ! – krzyknęłam za nim.
- Tylko na to czekam ! – usłyszałam w odzewie.
Ściągnęłam ciuchy i nałożyłam na siebie sukienkę, do tego nałożyłam czarne sandały i wbiegłam do holu. Zayn już tam stał z małą torbą na ramieniu.
- Co tam masz ? – spytałam.
- Zobaczysz. – uśmiechnął się i wyszliśmy z pokoju.
Zjechaliśmy na dół windą i wyszliśmy na zewnątrz.

Oczami Zayn’a.

- Jak tu pięknie. – szepnęła i wzięła głęboki wdech.
Przed nami przeszła grupka dziewczyn, które odwróciły się i zaczęły nam się przyglądać.
- Fani. – powiedziała.
- Masz rację. – uśmiechnąłem się. – Teraz nie mam dla nich czasu, liczysz się tylko ty. Tu i teraz. – powiedziałem i złapałem ją za rękę.
Zaprowadziłem ją do parku. Wyciągnąłem z torby koc i rozłożyłem go na wykoszonej trawie.
Złożyła ręce i uśmiechnęła się. Odwzajemniłem uśmiech i usiadłem na kocu, pokazując jej ręką miejsce obok mnie. Usiadła obok mnie, ale po chwili położyła się i zaczęła patrzeć w niebo.
- Słoń. – podniosła rękę do góry i wskazała na chmurę.
Położyłem się obok niej.
- Ja bym, powiedział, że to… Louis.
Zaśmiała się.
- Co słoń ma do Louis’a ?
- Jeszcze nie wiem. – odpowiedziałem jej i zaśmiałem się.
- Tak bardzo wtedy za tobą tęskniłem. – pogłaskałem ją po policzku.
- Ja za tobą też. – uśmiechnęła się jeszcze szerzej i odwróciła głowę, tak że nasze twarze dzieliło parę centymetrów.
Spojrzałem w jej oczy, które pokazywały jej duszę. To jak bardzo jest wrażliwa i zawzięta. To, że umie kochać, bezgranicznie. I to właśnie mnie kocha.
Przegryzłem wargę i spojrzałem na jej różowe usta, które idealnie pasowały do moich. Przybliżyłem się jeszcze bliżej i poczułem jej oddech na mojej twarzy, moje serce zaczęło być szybciej. Mimo, że już się całowaliśmy, każdy kolejny pocałunek zawiera w sobie więcej miłości i namiętności. Przybliżyłem się jeszcze bliżej, i poczułem smak jej warg. Wplotła palce w moje włosy, a ja położyłem rękę na jej plecach i przybliżyłem ją do siebie.
Prawdziwa miłość nie wyczerpie się nigdy. Im więcej będziemy jej sobie dawać, tym więcej nam jej zostanie.

 Oczami Liam’a.

Zaczęło się ściemniać. Ubrałem na siebie czarną kurtkę i trampki.
- Idziesz ?!
- Zaraz. – usłyszałem stłumiony głos Niny.
Po chwili przybiegła i wyszliśmy z hotelu na ulicę.
- Miałeś rację, wieczorem jest pięknie. – powiedziała zachwycona.
- Zawsze mam rację. – zaśmiałem się i złapałem ją za rękę.
Szliśmy ulicą i zachwycaliśmy się paryskimi dzielnicami. Nagle naszą uwagę przykuła duża grupa ludzi.
- Co tam się dzieję ? – spytała Nina.
- Nie wiem. Chodź zobaczymy.
Pociągnąłem ją za sobą. Ludzie mówili coś po francusku, a głowy mieli zwrócone do góry i pokazywali coś palcami.  Poszedłem za ich śladem i spojrzałem do góry – Nina zrobiła to samo.
Zauważyłem młodą dziewczynę stojącą na krawędzi budynku. Nina zasłoniła ręką usta, a ja nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem. Za nią w oknie stał mężczyzna, który próbował jej coś wytłumaczyć, ale ona nie zwracała na niego uwagi, tylko rozglądała się w każdą stronę i mierzyła twarze ludzi. Miała na sobie białą sukienkę, a jej blond włosy rozwiewał wiatr. W końcu natrafiła na moją twarz. W jej oczach zbierały się łzy, nie mogłem oderwać wzroku od jej twarzy, przepełnionej bólem. Po chwili wzięła głęboki wdech i wypowiedziała trzy słowa:
- Życie jest piękne.
Rozchyliła ręce, oderwała nogę od krawędzi budynku i skoczyła. Odwróciłem się i schowałem twarz Niny w mojej kurtce, sam nie patrząc na całe wydarzenie. Po chwili ciszę przerwał odgłos łamanych kości.

Oczami Niall’a.

Wróciliśmy do hotelu i zamówiliśmy kolację. Kat od kiedy wyszliśmy z kliniki nie odezwała się do mnie. Przecież chcę, tylko żeby żyła, nie chcę wyrządzić jej krzywdy.
- Zgodzisz się ? – spytałem.
Podniosła głowę z nad laptopa i uśmiechnęła się nieśmiało.
- Tak. – powiedziała cicho. – Właśnie piszę do Alex o operacji.
- Nie zmuszam cię. – powiedziałem.
Odsunęła laptop na bok i przysunęła się do mnie.
- Wiem. – pocałowała mnie w policzek. -  Ale miałeś rację, jeśli tego nie zrobię będę żałować.
- Będę przy tobie. – powiedziałem i schowałem jej dłoń w moich rękach.
- Dziękuję. – szepnęła i położyła głowę na moim ramieniu.

Oczami Louis’a.

W końcu autokar się zatrzymał. Wszyscy wyszliśmy z niego trochę obolali. Przytuliłem się do Nathalie i zacząłem ją całować po szyi.
- Gołąbki. – powiedział Carlos i szturchnął mnie.
Zaśmiałem się.
- To idziemy, pokaz zacznie się za… - James spojrzał na zegarek. – 15 minut. – uśmiechnął się.
- To, idziemy. – Kendall klasnął w dłonie i wprowadzili nas  do ogromnego budynku.
Nathalie i Claudia przystanęły i zaczęły przyglądać się pięknym wzorom na ścianach. Każdy wzór był inny. Wzory były namalowane złotą farbą na suficie, wzdłuż ścian prowadzących do ogromnych brązowych drzwi.
Poszliśmy tam za chłopakami z BTR i zobaczyliśmy mnóstwo ludzi, wielki wybieg i za nim małą scenę.
Rozejrzałem się i zobaczyłem wolny rządek krzesełek.
- Może tam ? – wskazałem palcem.
- Idealnie. – powiedział Logan i popchnął Carlos’a w stronę krzeseł.
Usiedliśmy i czekaliśmy na pokaz, który zaczął się natychmiastowo.  Nathalie nie mogła oderwać wzroku od pięknych kreacji, zawieszonych na wychudzonych modelkach. Chłopacy nie mogli oderwać wzroku od modelek, a Harry i Claudia cały pokaz przegadali nawet nie spoglądając w stronę wybiegu.
Po występie wszyscy poszliśmy do sali obok, gdzie była impreza. Od razu z Carlos’em wbiegłem na parkiet i zaczęliśmy tańczyć jak opętani, i wypijając kieliszki pełne szampana. W pewnym momencie na kogoś wpadłem. Podniosłem głowę i zobaczyłem ogromnego mężczyznę. Był ode mnie wyższy o jakieś trzydzieści centymetrów i szerszy o dwa razy tyle. Uśmiechnąłem się do niego.
- Jaka pogoda na górze ?! – krzyknąłem.
On zrobił kwaśną minę i podniósł rękę do góry.
- Ups. – wycedziłem przez zęby.

Oczami Claudii.

Stanęłam z Harry’m przy małym, białym stoliku i przyglądaliśmy się ludziom w przepięknych strojach.
- Cholera, Louis ! – krzyknął Harry i odbiegł.
Zaczęłam się rozglądać i nagle moją uwagę przykuł pewien mężczyzna. Szatyn w białym garniturze. Stał z modelkami i modelami w rogu sali. Z tego wywnioskowałam, że również jest modelem. Ale to co przykuło moja uwagę, było na twarzy. To jak bardzo jest podobny do mojego brata. Przez chwilę pomyślałam, że to on, ale po ruchach i szerokim uśmiechu, który ukazywał jego białe zęby, zmieniłam zdanie. W końcu zauważył, że mu się przyglądał i uśmiech z jego twarzy zniknął. Zaczął iść w moją stronę, nie wiedziałam co zrobić i zaczęłam szukać wzrokiem Harre’go.
- Claudia ?! – chwycił mnie za ramię.
Odwróciłam się jego stronę i przyjrzałam mu się bliżej.
- Nathan. – szepnęłam.
- Co ty tu robisz ? – spytał.
- Mogłabym cię zapytać o to samo. – burknęłam.
- Mówiłem ci, że jadę z przyjaciółmi do Las Vegas.
- Ale nie mówiłeś, że są modelami… Tak jak ty.
Podrapał się po głowie.
- To co tu robisz ?
- Gdybyś był zainteresowany moim życiem, wiedziałbyś…
Odwróciłam się i gdy chciałam odejść, złapał mnie za rękę.
- Przepraszam. – szepnął.
- Wyjechałeś do Stanów, po to, aby zostać modelem ?! – spytałam.
- To przypadek. Na uniwersytecie, wypatrzył mnie jeden z…
- Rozumiem. I postanowiłeś zaryzykować…
- Tak. – odpowiedział.- Proszę, wybacz mi. Naprawdę chciałem przyjechać do domu, ale tu nie przyjmują sprzeciwu…
- Masz to odpracować… - zagroziłam mu palcem.
- Kocham cię, siostrzyczko.
Przytulił mnie i zaczął się serdecznie śmiać.

Oczami Harre’go.

- Carlos, pomóż mi. – powiedziałem.
Zawiesiłem jedną rękę Louis’a na swoim ramieniu i zawiesiłem drugą na ramieniu Carlos’a.
- Pilnuj swojego, chłopaczka ! – krzyknął za nami, mężczyzna który go pobił.
Zanieśliśmy marchewkowego chłopca do łazienki. Usiadł na ubikacji i zaczął coś mamrotać pod nosem.
- Idź do Claudii i powiedz, żeby tu przyszła. – powiedziałem do Carlos’a, który po chwili wyszedł.
- Ale się dorobiłeś. – mruknąłem i zacząłem oglądać jego liczne rany na twarzy.
- Kocham jak się o mnie troszczysz. – burknął.
- Wiem. – uśmiechnąłem się do niego.
W pewnym momencie do łazienki weszła Claudia.
- Masz chusteczki ? – spytałem.
Wyciągnęła paczkę z torebki i bez słowa podała mi ją.
- Dziękuję. – powiedziałem i zamoczyłem jedna w zimnej wodzie.
Przyłożyłem ją do rany na czole Louis’a.
- Jak dobrze. – jęknął.
Zaśmiałem się.
- Jest tu Nathan. – powiedziała Claudia.
Odwróciłem się i zamoczyłem kolejną chusteczkę.
- Twój brat ? Tutaj ?
Przyłożyłem ją do czerwonego oka Tomlinson’a.
- Tak. Jest jednym z modeli.
- Cieszę się. Może wróć do niego i powiedz Nathalie, żeby przyszła ? Zawieziemy go do hotelu.  Ten głupek musi odpocząć.
- Tylko nie głupek.  – burknął.
- Dobrze, już po nią idę.
- Nie wracaj za późno ! – krzyknąłem za nią.
Usłyszałem tylko jej śmiech i stukot obcasów, który przerwał jakiś szept. Parę sekund później do łazienki weszła Nathalie.
- Oj, Lou. – podeszła i pogłaskała go po policzku. – Ty mój głuptasie.
Uśmiechnął się.
- Chcę do domu. – powiedział i podniósł się.
- Idź do Claudii, wyślę ci adres hotelu w jakim się zatrzymamy. – powiedziała Nathalie.
Kiwnąłem głową i patrzałem jak Lou odchodzi kulejąc. Uśmiechnąłem się lekko i wróciłem na salę.

Oczami Zayn’a.

Zabrałem z komody ołówek, rzuciłem się na łóżko i zacząłem szkicować na kartce.
Alex próbowała się zbliżyć, ale bez skutku.
- Zaraz zobaczysz. Chwila. – powiedziałem i wysłałem jej uśmiech.
Rozsiadła się w nogach na łóżku, udając obrażoną i czekając, aż skończę.
Po chwili podałem jej papier, na którym znajdowało się serce, nie takie które malują małe dzieci, tylko te prawdziwe. Z tą różnicą, że na moim rysunku było niczym nabrzmiałe, najistotniejsze części przedstawiały się podwójnie większymi.
- Dziwne serce. – powiedziała podpierając brodę ręką.
- Dziwne ? – zaśmiałem się. – Uważasz, że moje serce, gdy tylko się pojawiasz obok, staje się dziwne ?
Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
- Oczywiście, że nie. – położyła się obok mnie i wystawiła mi język.
Schyliłem się i poczułem smak jej warg, ciepło jej ciała i ręce zawieszone na mojej szyi. Czułem słodki, zapach jej perfum i przyjemny dreszcz, który przeszedł przez całe moje ciało. Zaśmiała się i ugryzła mnie w wargę. Spojrzałem w jej oczy, które przyśpieszały bicie moje serca.
- Jestem w niebie. – szepnąłem i wtuliłem się w jej zgrabne ciało.

_______________________________________________

Podoba się ? Przepraszam, że tak późno dodałam nowy pary ale niestety nie mogłam wcześniej ;(

Jak mnie coś najdzie to jutro dodam 2 ;;P

Jeszce troszeczkę partów napiszę zanim skończę. Podoba wam się pomysł Mileny ? Piszcie komcie ;)

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

swietne. ;p pomysl Mileny jest dobry , ale zrealizujcie go gdy ty juz skonczysz pisac. ;) ale nie spiesz sie z tym. :) Ola

Anonimowy pisze...

Twoje opowiadanie ocieka zajebistością ;) .Po prostu nie umiałam się inaczej wysłowić. Pomysł Mileny jest fajny ale dopiero jak ty skończysz bo się pomieszane. Zdjęcia wyśle jutro. Pozdrów - Natalia