wtorek, 8 maja 2012

Opowiadanie (part 24)


~ Tydzień później.


Oczami Liam’a.

Kiedy się obudziłem, Niny nie było przy mnie. Wstałem, ubrałem na siebie kremowe spodnie i niebieską koszulę w kratę. Od razu zszedłem na dół do kuchni, gdzie siedziała Alex...  Przywitałem się z nią, nalałem sobie wody do szklanki i chwyciłem w rękę jedną z pomarańczy. Usiadłem wygodnie przy blacie i zacząłem ją obierać.
- Wszystkiego najlepszego. – powiedziała i uśmiechnęła się do mnie.
- Zapomniałem. – uderzyłem się w czoło, a ona się zaśmiała. – Dziękuję. – dodałem po chwili.
- Jak się spało ?
- Nawet dobrze. A gdzie reszta ? – spytałem.
- Nie mam pojęcia. – wzruszyła ramionami i podeszła do zlewu, wkładając do niego brudny talerz.
Również wstałem, wsadziłem do zlewu szklankę przy czym dotknąłem ręki rudowłosej. Uśmiechnęła się do mnie i pstryknęła mi palcem w czubek nosa. Oddałem jej tym samym, a ona zaczęła gonić mnie z mokrą ścierką po kuchni. Nagle zahaczyłem o krzesełko, odwróciłem się lecąc do tyłu i chwyciłem Alex wokół talii, przez co oboje upadliśmy.
- Niespodzianka ! – usłyszałem za sobą krzyki.
Odwróciłem głowę i zobaczyłem wszystkich wpatrujących się na nas.
- Rozumiem, że są twoje urodziny, ale… -  Zayn pomógł podnieść się Alex, która leżała na mnie. – Dziewczyny ci nie oddam. – uśmiechnął się i wystawił język.
- Nic ci nie jest ? – Nina podbiegła do mnie i pomogła mi wstać.
Ujrzałem roześmiane twarze chłopaków.
- Nic. – powiedziałem i poprawiłem koszulę.
- Haha, żebyś widział swoją minę ! – zaśmiał się głośno Louis.
- Przymknij się. – powiedziałem i spojrzałem na zaczerwienioną twarz Alex.
Uśmiechnąłem się do niej, a ona przytuliła się do mulata.
- Wszystkiego najlepszego. – powiedziała blond-włosa i pocałowała mnie w policzek, podając mi małe pudełeczko.
Otworzyłem je i zobaczyłem w nim srebrnego Rolex’a.
- Dziękuję. Jest piękny. – powiedziałem i od razu przyłożyłem go do ręki. – Jesteś kochana. – pocałowałem ją.
- Teraz ja ! – krzyknął Niall i stanął przede mną.
Na jego twarzy krył się złowieszczy śmiech. Z obawą wziąłem od niego podłużne pudełko i otworzyłem je. Zobaczyłem w nim cztery ogromne łyżki. Wypuściłem z rąk pudełko, które upadło na podłogę z hukiem i odbiegłem od niego.
- Niall ! Obiecałeś !
Podniósł jedną z łyżek i stanął przede mną trzymając ją w ręku.
- Kłamałem ! – krzyknął i zaczął mnie gonić.

~ Parę godzin później.


Oczami Louis’a.

Stojąc na lotnisku, spojrzałem na Nathalie. Od tygodnia nasze stosunki do siebie się zmieniły. Nie mogę jej powiedzieć co zaszło między mną, a Eleonor… Nie mogę, mogłaby po tym patrzeć na mnie inaczej. Nie zniósłbym tego. Przytuliłem się do niej i pocałowałem ją delikatnie w czoło.
- Będę dzwonił. – powiedziałem.
- Ale, nie codziennie ? – spytała.
- Przez te 2 miesiące, cały czas będę w ruchu… Będę dzwonił kiedy tylko będziemy mieli czas dla siebie.
Uśmiechnęła się do mnie i złapała mnie za rękę.
- Pamiętaj, że cię kocham. – szepnęła i musnęła moje usta wargami.
Nie odpowiedziałem… Poczułem, ogromny żal, przez to, że ukrywam przed nią prawdę. Uśmiechnąłem się, chwyciłem walizkę i czekałem, aż chłopacy pożegnają się z dziewczynami. Ujrzałem łzy zbierające się w kącikach oczu Nathalie. Nie wytrzymałem…  Mur pękł. Puściłem walizkę i podbiegłem do niej. Z jej jak i z moich oczu zaczęły płynąć strumieniami łzy…
- Jak wrócę, wszystko ci powiem. – chwyciłem jej napuchniętą twarz od płaczu w ręce. – Obiecuję.
Pocałowałem ją, i poczułem czyjąś rękę na moim ramieniu. Odwróciłem się i zobaczyłem rozpromienioną twarz Harre’go.
- Musimy iść. – powiedział.
Wypuściłem z objęć Nathalie i uśmiechnąłem się do niej.
- Obiecuję. – powtórzyłem i poszedłem z chłopakami w stronę samolotu, który czekał tylko na nas.

~ Godzinę później.

Oczami Claudii.

Po powrocie do domu, zamknęłam się w pokoju i nie wpuszczając do niego nikogo pozwoliłam sobie na różne przemyślenia. W pewnym momencie wpadłam na pewien pomysł… Ubrałam na siebie szybko szary sweter i białe trampki, po czym wybiegłam z domu i poszłam szybkim krokiem w stronę szpitala.
Kiedy do niego doszłam, spytałam się gdzie leży Julia i udałam się do pokoju, w którym prawdopodobnie przebywa. Przystanęłam przed białymi drzwiami z numerkiem „24” i głośno westchnęłam. Chwyciłam klamkę i otworzyłam drzwi. Kiedy usłyszałam skrzypnięcie drzwi, zobaczyłam twarz Julii skierowaną w moją stronę. Na jej twarzy pojawił się grymas bólu i gniewu. Bez słowa usiadłam obok jej łóżka i spojrzałam prosto w jej oczy. Patrzała na mnie z nienawiścią, jakby zaraz miała poderwać się ze szpitalnego łóżka, chwycić mnie za włosy i rzucić o ścianę, ale nie pozwalała jej na to aparatura… Może przez to była taka zła ?
- Kocham Harre’go…
- Ja też. – przerwała mi.
- Wiem, dlatego tu przyszłam… Nie zrozum mnie źle, ale… Zostaw go w spokoju. Utrudniasz mu życie.
Poprawiła się i uśmiechnęła .
- Mam go zostawić w spokoju ? – zaśmiała się ironicznie. – Próbuję się do niego zbliżyć, pokazać mu, że zależy mi na nim, ale on mnie odpycha… Woli ciebie. A wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze ? – spytała łamiącym się głosem i łzami w oczach. – To boli, gdy widzę jego oczy wpatrzone w inne. Gdy uśmiech, za który oddałabym życie, skierowany jest do kogoś innego. Gdy słowa, które uwielbiałam słuchać, mówione są w innym kierunku. Gdy ramiona, w które kochałam się wtulać, obejmują inne ciało. Gdy dotyk, od którego byłam i jestem uzależniona, czuje inna. Gdy osoba, którą kocham – oddała serce komuś innemu… - zaczęła płakać.
- Julio… - zaczęłam, ale nie skończyłam.
- Wynoś się stąd ! – krzyknęła i wskazała palcem na drzwi.
Wstałam i idąc w stronę wyjścia, zatrzymałam się i znowu na nią spojrzałam.
- Nieodwzajemniona miłość może przyćmić tę prawdziwą, schowaną za murem, czekającą na choć jedno spojrzenie… Rozejrzyj się, może ją spostrzeżesz. – powiedziałam i wyszłam z sali.

~ Na drugi dzień.

Oczami Kat.

Zapukałam do pokoju Zayn’a. Wiedziałam, że jeszcze śpi.
- Proszę. – usłyszałam zachrypnięty głos za drzwiami.
Weszłam do pokoju i zobaczyłam Alex. Jej włosy były skierowane we wszystkie kierunki świata, a pidżama przekręcona na drugą stronę.
- Idę do szkoły… Dasz sobie radę ? – spytałam.
- Już… do szkoły ?
Zaśmiałam się.
- Tak. Nie ma to jak pierwszy dzień szkoły… - uśmiechnęłam się i chwyciłam za klamkę. – To idę. Nie wpuszczaj do domu obcych. – powiedziałam i zamknęłam z domu.
Narzuciłam na ramię czarną torbę i wyszłam z domu. Wsiadłam do autobusu, który podwiózł mnie pod samą szkołę. Stanęłam przed ogromnym budynkiem, wykonanym z szarej cegły i na którym znajdował się ogromny napis : Covent Garden.
Poprawiłam torbę i przeszłam przez drzwi. Ujrzałam długi korytarz. Po każdej jego stronie znajdowały się schody do góry, przy ścianie stał rząd  krzesełek, który kończył się przy drzwiach z tabliczką: „ Dyrektor ’’.
Nagle podeszła do mnie wysoka brunetka i przywitała mnie z uśmiechem na twarzy.
- W czym mogę pomóc ? – spytała przyjaznym tonem.
Podałam jej list, który do mnie przyszedł a na jej twarzy pojawił się większy uśmiech.
- Nowa uczennica... – powiedziała do siebie. - Chodź za mną.
Zrobiłam tak jak mi kazała. Ruszyłyśmy w stronę schodów, po których weszłyśmy na drugie piętro. Brunetka zatrzymała się przed ogromnymi, jasnobrązowymi drzwiami, które otworzyła i pokazała mi ręką abym weszła. Zobaczyłam wysokiego, czarnoskórego mężczyznę, który kierował  dużą grupą taneczną.
Kiedy usłyszał odgłos, jakie wydawały nasze buty. Zarządził przerwę i podszedł do nas.
- To nowa uczennica. – powiedziała kobieta.
- Ach, tak… Kinia Bia… - zatrzymał się i zaczął próbować wymówić moje nazwisko.
- Białecka.  – powiedziałam za niego i podałam mu ręką. – Może mi pan mówić Kat. – uśmiechnęłam się.
- A ja nie jestem pan, tylko Andrew. – uścisnął moją dłoń. – Idź się przebierz i dołącz do grupy.
- Dobrze. – powiedziałam i ruszyłam w stronę szatni.
- Masz pięć minut ! – krzyknął i klasnął w dłonie.

Oczami Alex.

Wstałam leniwie, ubrałam się i zjadłam śniadanie. A potem wzięłam się za sprzątanie. Odkurzyłam salon, wytarłam kurze, nałożyłam nową pościel, ugotowałam obiad, pozmywałam, a na koniec poszłam na spacer.
Po godzinnych samotnych rozmyślaniach, wróciłam do domu. Napełniłam niebieski kubek ulubioną rozpuszczalną kawą, po czym biorąc do ręki ulubioną książkę z pokoju Zayn’a poszłam na strych i wzięłam się za układanie w moim nowym pokoju. Poskładałam ciuchy i wcisnęłam je do małej komody stojącej koło okna. Na łóżko stojące pod ścianą położyłam dwie biało-fioletowe poduszki. Odkurzyłam biały dywan leżący na środku pokoju, a na biurku postawiłam dwa zdjęcia. Na jednym był Zayn ze mną, a na drugim cała nasza dziesięcioosobowa grupka.  Na półce postawiłam perfumy i ulubione książki, zabrane z domu. Gdy skończyłam wzięłam do ręki literaturę, zajęłam miejsce w fotelu przykrywając nogi kocem i wzięłam łyk zimnej kawy. Zanim zdążyłam dojść do połowy pierwszego rozdziału, mój telefon zaczął dzwonić. Zrzuciłam z siebie koc i podbiegłam do komody, odbierając telefon.
- Halo ? – nikt nie odpowiadał. – Halo ?! – powtórzyłam krzycząc głośniej.
Po chwili odłożyłam telefon chcąc wrócić do kontynuowania książki, gdy usłyszałam dźwięk sms’a... Podniosłam telefon i zaczęłam czytać wiadomość :

„ Przepraszam, jeśli Cię zdenerwowałem. Chciałem tylko usłyszeć Twój głos. – Zayn.’’

Uśmiechnęłam się  i przyłożyłam telefon do serca, jak by to była ciepła, ręka mulata.
Oby każdy dzień, przez te dwa miesiące tak szybko mijał. – pomyślałam.
Usiadłam w fotelu i zasnęłam.

Oczami Nathalie.

Obudziły mnie promienie słoneczne, które dosadnie świeciły na moją twarz, zmuszając mnie do wstania. Odsunęłam kołdrę na bok, usiadłam na krawędzi łóżka i przetarłam ręką zaspaną twarz. Ziewnęłam i udałam się do łazienki, aby się ubrać. Nałożyłam na siebie czarne rurki, koszulkę w paski, która przypominała mi o Lou i o jego „certyfikacie” , dzięki któremu miał wyłączność na noszenie pasków w całej Anglii. Uśmiechnęłam się i narzuciłam na siebie czerwony sweter.
Wyszłam z pokoju i przystanęłam w progu kuchni, gdzie siedzieli moi zaspani rodzice. Wysłali mi uśmiech, a mama podała mi miskę wypełnioną po brzegi płatkami z mlekiem. Na widok łyżki w misce, przypomniał mi się Liam. To takie śmieszne, że boi się tych niewinnych łyżek.
Usiadłam przy stole i spojrzałam na talerz, który stał przed moim tatą. Leżała na nim sterta jedzenia, co przypomniało mi o Niall’u i o tym, że on zjadłby dwa razy tyle.
Widząc dwa koty, chodzące po ganku, pomyślałam o Harry’m i jego obsesji na ich punkcie. A stając przed lustrem i poprawiając sobie włosy, pomyślałam o Zayn’ie, który zawsze musi dobrze wyglądać.
Kiedy skończyłam jeść,  pożegnałam się z rodzicami i wyszłam z domu, natykając się na dziennikarzy, który całą drogę szli za mną.
-  Jak się czujesz, po tym jak Louis wyjechał w trasę koncertową ? Czy chciałabyś, aby został !? – krzyczeli.
Oczywiście, że bym chciała. – pomyślałam. Bez niego ten świat wydaje się nudny, tylko tajemnica którą przede mną ukrywa, nie daje mi spokoju. Ale obiecał, po powrocie mi ją wyjawić. On nie złamie obietnicy…
Weszłam bez pukania do domu Claudii, zostawiając za sobą reporterów.
- Cześć. – stanęła przede mną, akurat związując włosy w warkocza.
- Cześć. – powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej.
- Rodziców nie ma… - westchnęła.  – A Nathaniel wrócił do USA, więc mam spokój i mogę robić, co żywnie mi się podoba.
- Może pójdziemy do Alex ? Siedzi sama w tym domu… Nina znowu jest u babci, a Kat w szkole.
- Okey, ale potem idziemy coś zmajstrować. – pogroziła mi palcem i wyszłyśmy z jej domu.

Oczami Claudii.

Kiedy doszłyśmy do domu chłopaków, przeszłyśmy przez furtkę. Zapukałam do drzwi, ale nikt nie otwierał. Nacisnęłam na klamkę. Dom był otwarty. Weszłyśmy do środka i usłyszałyśmy cudowny śpiew, który rozbrzmiewał w całym domu.
- Kto to ? – spytała Nathalie.
- Nie mam pojęcia. – odpowiedziałam.
- „Będę wylegiwał się na kanapie, leniuchował pod kocykiem.
Włączę MTV, i nauczę się ruszać.
Bo w moim zamku jestem szalonym facetem. „.
Zaśmiałam się słysząc ten tekst śpiewany przez kobiecy głos. Przystanęłyśmy przed kuchnią. Zobaczyłam Alex. Miała słuchawki w uszach i podgrzewała coś na patelni. I to ona śpiewała…
- „Dzisiaj nie mam na nic ochoty.
Chcę tylko leżeć w moim łóżku.
Nie mam ochoty na odbieranie telefonu,
Więc zostaw wiadomość po sygnale.
Przysięgam, dzisiaj nic nie robię.”
Spojrzałam na również zdziwioną Nathalie i uśmiechnęłyśmy się do siebie. Harry miał rację, mówiąc, że ma piękny głos. – pomyślałam. Zaczęłam iść cicho, na paluszkach, na wszelki wypadek… Położyłam dłonie na jej talii i zaczęłam ją gilgotać. Alex podskoczyła i odwróciła się w naszą stronę, wyciągać słuchawki z uszów.
- Oszalałyście ?! – krzyknęła i zaczęła wymachiwać w naszą stronę łyżką, która chlapała tłuszczem na całą kuchnię.
Zaśmiałam się i spojrzałam na wyświetlacz telefonu : „ Bruno Mars – Lazy Song. „
- Niezły wybór. – uśmiechnęłam się i usiadłam przy blacie.
Alex głośno westchnęła i odwróciła się w stronę kuchenki.
- Chcecie ? – spytała. – Starczy dla nas trojga.
- Jasne. – powiedziała Nathalie i puściła mi oczko.

Oczami Harre’go.

- Szybko, szybko… - zaczął poganiać nas mężczyzna ze słuchawkami w uszach. – Zaraz wchodzicie. Pamiętajcie to wywiad na żywo.
- Czy w tej Francji, wszystko trzeba robić szybko ? – spytał Lou i szturchnął mnie barkiem.
- Chyba, tak. – uśmiechnąłem się.
- 3… 2… 1… Wchodzicie ! – krzyknął, a my posłusznie weszliśmy do studia.
Przywitały nas piski i oklaski. Pomachałem razem z chłopakami dziewczynom siedzącym na trybunach i usiedliśmy na granatowej kanapie. Reporter nas przywitał i zaczął wywiad.
- Nie straciliśmy fanów przez to, że wszyscy już jesteście zajęci ? – spytał.
- Oczywiście, że nie. – powiedział Liam. – Nasi fani, to wierni fani.
- A więc wymieńcie imiona swoich dziewczyn.
- Nina.
- Claudia.
- Nathalie.
- Kat.
- Alex.
- Piękne imiona… - uśmiechnął się. – Teraz pytanie do ciebie Zayn. Co powiesz, o zdradzie Alex z Harry’m ?
Poczułem jak robi mi się gorąco. Przecież Simon miał wszystko wyjaśnić… Poprawiłem się na miejscu i spojrzałem na Zayn’a.
- Nikt nikogo nie zdradził. Harry jest moim przyjacielem, a Alex jest najwspanialszą kobietą na świecie, nie licząc mojej mamy i sióstr. – uśmiechnął się ironicznie.
- Teraz pytanie do Liam’a… Co powiesz nam o tym zdjęciu ? – spytał i na ekranie pojawiło się zdjęcie jego i Niny.
Leżeli w garażu, wtuleni w siebie.
- Przepraszam, ale czy zostaliśmy tu zaproszeni, aby nas poniżano ? – spytał Zayn i spojrzał wrogo na reportera, który nie odpowiedział, tylko przeszedł do następnego pytania.
- Zayn, uspokój się. – powiedział do niego Niall.
- Niall… - zaczął i reporter wczytał się w kartkę, która leżała na jego kolanach.
- Twoja dziewczyna jest kuzynką Alex… Czy nigdy nie myślałeś o tym, że mogły to obie ukantować, aby być jeszcze bliżej was ?  Słynnego zespołu z Anglii ? Bo w końcu one są z Polski… Czy to nie marzenie każdej fanki, aby być waszą dziewczyną ?
- Oczywiście, że nie… - odpowiedział blondyn spokojnie. – Kat poznałem przypadkowo i nie ukrywam, że dzięki Alex… Bardzo jej za to dziękuję, bo gdybym nie miał jej przy sobie, nie wiem jakbym żył. Nie wyobrażam sobie życia bez niej… To tak jakbym nie miał życia w ogóle.
Publiczność zaczęła klaskać, a reporter obdarzył nas szerokim uśmiechem, który nie wyglądał na szczery…
- Zayn… - zaczął reporter. – Patrzyłeś kiedyś na fankę w publiczności i myślałeś: „ Wydymałbym ją. ’’ ? – spytał, a Zayn zrobił się czerwony.
- Oczywiście, że nie. Poniżające jest tak myśleć o kobiecie. – powiedział przez zaciśnięte zęby, a Niall chwycił go za rękę.
- Harry… Co twoja dziewczyna powiedziała, jak dowiedziała się o twojej zdradzie ?
- Nikt nikogo nie zdradził ! Czy jest pan za przeproszeniem… zacofany ?!! – krzyknął Zayn i wyszedł z planu.
- Że, mi wierzy i wie, że jej nie zdradziłem. – powiedziałem i wyszedłem za Zayn’em.
Po chwili dołączyła do nas reszta zespołu.
- Zgłupieliście ? – spytał Niall.
- To on zgłupiał ! – wrzasnął Zayn  i wskazał palcem na reportera.
- Ciszej. – powiedział Liam. – Po prostu to przez zmęczenie… Musimy odpocząć. Nie dajcie się ponieść emocjom. – dodał po chwili i wyszliśmy razem z ochroniarzami z budynku.

Oczami Julii.

Po wyjściu ze szpitala i po powrocie do domu, mama mi o wszystkim opowiedziała. Kiedy usłyszałam jakie ma dla mnie wieści, zalałam się łzami. Poczułem przeogromny ból, okalający moje zagorzałe serce.
Kiedy ból odszedł przynajmniej na chwilę, postanowiłam wziąć się za siebie.  Nie lokowałam włosów, bo uwielbiał mnie w prostych. Na lewy nadgarstek nałożyłam srebrną, bransoletkę od niego. Delikatnie wytuszowałam rzęsy. Ale nadaremno… Po minucie były widoczne czarne smugi tuszu na moich policzkach… Ubrałam na siebie czarną sukienkę, którą kiedyś pomógł mi wybrać.
Kiedy się wyszykowałam wsiadłam do samochodu. W radiu akurat zaczęła lecieć jego ulubiona piosenka… Dlaczego, akurat teraz ? Zobaczyłam z daleka kaplicę przy kościele. Mama zaparkowała i obie weszłyśmy do Kościoła. Nigdy nie wyglądał tak elegancko…Mówił mi, że garnitur miał na sobie, tylko na ślubie.
Usiadłam w ostatniej ławce, nie potrafiłam podejść bliżej. Zaczęłam przepraszać  go w myślach, i znowu w oczach stanęły mi łzy, które zamazały mi widoczność.
Ostatnia modlitwa, ostatnie kocham wypowiedziane w duchu.
Wzrok uniosłam ku niebu, aby nie patrzeć jak tracę go bezpowrotnie. Że zaraz zostanie zakopany na cmentarzu, jak warzywa które dwa razy w tygodniu sadził w ogródku.
- Żegnaj tato. – wypowiedziałam na głos, ostatnie słowa do Niego i wyszłam z cmentarza, wymijając rodzinę pogrążoną w smutku.

Oczami Alex.

- Zabiorę was do skatepark’u. – powiedziała Nathalie i wsadziła brudny talerz do zlewu.
- Do skatepark’u ? – spytałam.
- Wcześniej spędzałam tam więcej czasu, ale przez was już go nie mam. – zaśmiała się. – Poznacie moja ekipę. – puściła nam oczko.
Spojrzałam znacząco na Claudię, która się uśmiechnęła i poszłyśmy za dziewczyną Louis’a. Po długiej drodze, w końcu przystanęła i ukazał nam się ogromny skatepark.  Zauważyłam parę ramp, platform, rur, funbox’y i grindbox’y.
Kiedy sobie uświadomiłam, że potrafię to wszystko nazwać, zdałam sobie sprawę, że warsztaty kuzynki na coś się przydały.
- Tam są. – pokazała nam grupkę ludzi siedzących na ławkach.
Byli zmęczeni, było widać to po ich… wyglądzie. Twarze po których leciał pot, odgłosy ziajania i picie ogromnej ilości wody.
- Cześć. – przywitała się z nimi i przedstawiła nam ich.
- Alex. – podałam wszystkim rękę i uśmiechnęłam się szeroko.
- A ja Claudia. – dodała brązowowłosa.
Usiadłyśmy na jednej z ławek i razem z Claudią zaczęłam się przyglądać ludziom, którzy jeździli na deskorolkach i rowerach.
Nagle Nathalie chwyciła jedną z deskorolek leżących na ziemi i zjechałam po niej na rampie, po czym zaczęła się przed nami popisywać.
- Jesteś świetna. – powiedziała Claudia i zaśmiała się.
- Dzięki. – powiedziała zdyszana przystając przed nami.
Spojrzałam w niebo, słońce już dawno schowało się za chmurami, mimo to było jasno. Zaczęłyśmy się wygłupiać i plotkować, co zdarzało się rzadko. Nagle Claudia wstała i pobiegła w stronę płotu, który odgradzał skatepark od parku, a przed Nathalie i chłopakami z jej ekipy stanęła inna grupa. Jeden z chłopaków stanął naprzeciwko Nath. Dłonie ścisnęła w pięści, a na jego szyi pojawiły się uwypuklone żyły. Zaczął głośno oddychać i wyglądał jakby zaraz miał zrobić krzywdę drobnej, dziewczynie.
Wstałam i stanęłam obok niej, chwytając ją za rękę.
- Szmaciarz. – powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- Że co ?! – krzyknął.
- Głuchy jesteś ? – spytała.
- Trochę szacunku, idiotko ! – wrzasnął i zbliżył się do niej.
Odsunęłam ją szybko od niego, a przed nami stanęli chłopacy odgradzając nas od chłopaka, który po chwili odszedł mierząc nas wzrokiem.
- Zgłupiałaś ? – spytałam. – Jeszcze chwila, a by się na ciebie rzucił…
- Trudno… - syknęła i chwytając deskę zjechała po rurze.
Westchnęła i pobiegłam za nią.

Oczami Claudii.

Zobaczyłam Julię płaczącą na brudnej ziemi obok śmietnika. W tej chwili przypomniał mi się moment mojego życia, kiedy ja spędziłam tak dzień. Sama, na ziemi, bez nikogo kto mógłby mnie pocieszyć.
Usiadłam obok niej i objęłam ją ramieniem, przytulając do siebie.
- Dlaczego płaczesz ? – spytałam.
- To znowu ty ? – spytała i podniosła głowę, ukazując brudne policzki od tuszu.
- Tak ja. – uśmiechnęłam się. – Nie masz powodu, aby mi opowiadać co się stało, ale…
- Mój tata nie żyje. – szepnęła i wtuliła twarz w moją bluzę.
- Przykro mi. – powiedziałam i pogłaskałam ją po włosach.
Naprawdę było mi jej szkoda i żal… Tyle przeszła… Straciła chłopaka, przez co prawie odebrała sobie życie, a teraz straciła tatę. To takie smutne… Też stracę jednego z rodziców, to wiem. Pewnie zamieszkam z mamą, a tata wyjedzie z kochanką. Skąd wiem, że ją ma ? Widziałam jego koszulę, ubrudzoną czerwoną szminką. A moja mama się nie maluje …
Po części ją rozumiem… Ale co z tego ? Gdyby był obok niej ktoś taki jak Harry, nie siedziałaby tu i płakała w ukryciu przed ludźmi…  Poszłaby do niego i oboje by płakali, po czym zasnęli razem na jednym łóżku w swoich objęciach. Na drugi dzień obudziliby się czując szczęście i radość z powodu, że mają siebie i mogą na siebie liczyć.
Poczułam się winna, że przeze mnie nie ma przy niej Harre’go.
- Dziękuję. – szepnęła i głośno westchnęła ocierając drżącymi dłońmi brudne policzki.
- Nie masz za co. – uśmiechnęłam się do niej.
- Wiesz co… myliłam się. – odwzajemniła uśmiech. – Zasługujesz na Harre’go.

___________________________________________________________

I jak ? Podoba się ?

Dziewczyny spokojnie nie skończę tego tak szybko na kompie mam zapisanych 31 rozdziałów, a 32 się buduje ;D

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ej to skoro masz tyle rozdzialow to moze wstawisz jutro 2 co.? ;) strasznie wzruszajaca czesc, gdy czytalam o julii i jej tacie to lzy stanely mi w oczach- Ola :)

Anonimowy pisze...

Bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie . Po prostu je uwielbiam. Wiem, że piszę jak jakaś fanatyczka, ale chyba się od niego uzalezniłam ;). Czekam na następną część - Natalia

Anonimowy pisze...

A może naprawdę po dwa opowiadania dziennie ? ;) Ja jestem za ! Bo jedno to mało ;/ . Zresztą teraz szkoła i wgl .

Ada;)