czwartek, 31 maja 2012

Opowiadanie (part 2)

’’Zastanawia mnie fakt, co ludzie skaczący z budynków, mostów, wieżowców czują gdy spadają. Czy czują ulgę? Lęk? Przerażenie? Czy tez wolność. Co widzą tuż przed samym zetknięciem z ziemią? Czy faktycznie, tak jak w krążącej plotce widzi się całe swoje życie, te ważniejsze momenty czy po prostu nicość? Jakie to jest uczucie kiedy spadasz i wiesz, że to jest koniec twojej męki, cierpienia. Czy ludzie, którzy skaczą naprawdę chcą się zabić ?’’

Moja ostatnia rozmowa z Josh’em ? Tydzień temu. Co czuję od tamtego czasu ? Obawę i strach. Nasza ostatnia rozmowa kręciła się wokół samobójstw. Opisywał, że chce udać się do świata umarłych bezboleśnie. Czy to zrobił ? Zaczęłam sobie układać w głowie czarne scenariusze. Ale opisywał to, jak bardzo mu pomogłam przez te parę miesięcy. Że za każdym razem, kiedy ze mną piszę odczuwa ulgę. Że cieszy się, że może ze mną się podzielić tym co dzieje się między nim a przyjaciółmi, rodziną czy dziewczyną. Przecież ma swoje życie. To ja przestałam widzieć świat po za ekranem laptopa i chat’em.
Ale po chwili stało się to na co tak długo czekałam… Jego imię zaczęło migać w prawym dolnym rogu, a moje serce przyśpieszyło bicia. Czułam jak ociera się co raz bardziej o klatkę piersiową, próbując się wydostać. Na twarzy mimowolnie ukazał się uśmiech, a palcem kliknęłam, aby otworzyć wiadomość.
- Przepraszam, musiałem wyjechać z Londynu.
Chwila.. Jak to ? – spytałam sama siebie i jeszcze raz przeczytałam od niego wiadomość.
- Mieszkasz w Londynie ? – spytałam.
- Nie. – odpisał, co wywołało u mnie jeszcze większy mętlik w głowie. – To trochę skomplikowane… Nie mieszkam w Londynie, ale spędzam w nim bardzo dużo czasu. Czy coś się stało ? – napisał, kiedy zauważył, że nie odpisuje.
- Ja, mieszkam w Londynie. – napisałam i na końcu postawiłam uśmiechniętą buźkę.
- Tak, racja.. Nawet się nie spytałem. Opowiedz o sobie.
-  Może jak się spotkamy ? – napisałam impulsywnie.
- Spotkamy ? Ten tydzień nie opuszczam Londynu, ale nie jestem pewny czy uda mi się uciec od grona przyjaciół i… - przerwał. – Dobrze. – dodał.
Ustaliliśmy miejsce, dzień i godzinę, ale jedno nie dawało mi spokoju. Przecież nawet nie wiem jak wygląda… Czy jeśli się okaże rudym, pryszczatym 12-latkiem to zmienię do niego nastawienie ? Już przestanie mnie obchodzić to w jaki sposób czuje i opisuje swoje życie ? Pisząc wykazuje swoją dojrzałość i mądrość w prostym stylu pisania. Co jeśli okaże się na odwrót ? Spotkam grubego, obleśnego 50-latka zza krótką bluzką i wystającym piwnym brzuchem ? Ucieknę ? Co zrobię ?

Przez całe trzy dni, górował nade mną stres i nerwy. Dobrze wiedziałam, że jestem jednym, wielkim kłębkiem nerwów. Ani Katy, ani rodzice nie wiedzieli co się ze mną dzieje, i ciągle słyszałam wypadające z ich ust: „ Nie poznaję Cię. „ Co to dla mnie ? Spotkać się z chłopakiem/mężczyzną, z którym pisałam przez Internet ? Serce kazało mi pójść, ale umysł budował ciągle torujące mi drogę wątpliwości. Ale w końcu nastał ten dzień. 18 marca, godz. 18, Big Ben. Stanęłam obok sklepiku z pamiątkami, ręką poprawiłam chabrową sukienkę falująca na wietrze, a brązowe włosy, które zabierał ze sobą wiatr, zebrałam razem i wsadziłam pod czarną kurtkę. Ludzie przechodzili obok, mierząc mnie szczegółowo wzrokiem. Na ich twarzy malowały się szerokie uśmiechy, a oczy błyszczały od jasnego światła, które rzucały lampy. W jednej z budek telefonicznych stała kobieta i rozmawiała, a w jej drzwi dobijał się mężczyzna krzycząc, że musi porozmawiać z żoną, która jest w szpitalu. Ludzka ignorancja, nie ma ograniczeń… Co jeśli jest w szpitalu, poza granicami Anglii i jest ciężko chora ? Pozostało jej parę dni życia, a kobieta która rozmawia przez telefon i plotkuje z przyjaciółką odgradza mu możliwość usłyszenia  zachrypniętego i cichego głosu jego żony, która nie ma już sił aby żyć. Sił, które odebrała jej choroba. Ludzie bez uczuć… Samo destrukcyjne osoby, modelujące swój własny świat wokół siebie są wszędzie. W postaci naszej sąsiadki, sprzątaczki, nauczycielki, albo nawet ukrywa się w rodzinie pod maską dobrego i czułego człowieka. Po prostu wszędzie.
Nagle na całym placu przed Big Ben’em rozległy się piski, a całe grupy dziewczyn zaczęły biec w stronę zegara. Zza ich postaciami, zobaczyłam wolno poruszające się sylwetki, czterech chłopaków. Kiedy zobaczyłam znajomą twarz Niall’a, zrozumiałam, że to One Direction odwiedziło po raz kolejny moje rodzinne miasto. Ale pośród nich nie było Zayn’a. Jedynie Harry, który był na plecach Louis’a oraz Liam i Niall, którzy z przyklejonymi, szerokimi uśmiechami na twarzy rozdawali autografy. Rozejrzałam się  po placu i zobaczyłam mulata krążącego wokół lamp, ewidentnie kogoś szukał i próbował szybko tą osobę znaleźć, dopóki fanki były zajęte resztą zespołu. Długo jego spokój nie trwał, bo po chwili jedna z fanek wskazała na niego i reszta zaczęła biec w jego stronę. Głośno westchnął i zaczął biec w moją stronę. Zanim zdążyłam zrobić jakikolwiek unik, wbiegł na mnie i oboje wylądowaliśmy na zimnym, kamiennym chodniku. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się przelotnie, a potem chwycił za rękę i oboje schowaliśmy się za sklepikiem.
- Poszły. – westchnął i rozsiadł się wygodnie.
- Szukałeś Perrie  ? – spytałam i odwzajemniłam jego tym razem, szczery uśmiech.
- Nie… - pokręcił przecząco głową. – Umówiłem się z kimś.
- Czy to nie jest głupi pomysł, aby ktoś taki jak Ty umawiał się z kimś w miejscu publicznym ?
Przez chwilę przyglądał mi się, a potem uderzył ręką w czoło i roześmiał.
- Nie przemyślałem tego. Chyba Cię już, gdzieś widziałem.. – szepnął i zaczął rozmyślać.
- Przepraszam, ale ja też się z kimś umówiłam. – strzepnęłam brud z sukienki i zaczęłam wychodzić zza sklepiku.
- To powiedz przynajmniej jak masz na imię.
Odwróciłam się w jego stronę i zobaczyłam jak próbuje wstać, potykając się o własne kolana.
- Lilly. – powiedziałam i zaśmiałam się, a Zayn nagle upadł i zaczął wertować całą moją sylwetkę swoimi złotymi oczami.
Czułam się skrępowana, a ręce robiły mi się co raz bardziej wilgotne.
- Lilly. – powtórzył i wstał.
Stanął naprzeciwko mnie i podał mi rękę. Spojrzałam na jego zaróżowione usta, które ułożyły się w delikatnym uśmiechu.
- Jestem Josh. – szepnął i roześmiał się dźwięcznie.

Miliony dziewczyn, które chciałyby być na jej miejscu, a jej to nie obchodzi. Patrzy i zachowuje się w stosunku do mnie jakbym był zwykłym chłopakiem. Ale czy tak było tylko przez Internet ? W końcu podałem się za zupełnie kogoś innego, a teraz patrzałem na jej reakcję. Najpierw przeniosła wzrok na moje oczy, a potem na rękę, którą wystawiłem w jej stronę. Jej wcześniejszy śmiech, przeistoczył się w nerwowy chichot. A potem jej uśmiech zniknął, a oczy zgasły. Zdałem sobie sprawę, że źle zrobiłem podając się za – Josh’a. Chciała spotkać zwyczajnego, neutralnego chłopaka z którym być może mogłaby się zaprzyjaźnić. Również mógłbym jej ofiarować przyjaźń, gdyby tylko chciała…
- Josh. – powiedziała z niedowierzaniem i zaśmiała się beztrosko. – Dlaczego ?
- Nie chciałem rozgłosu… - tłumaczyłem się. – Gdyby się okazało, że Zayn Malik ma swój profil na chacie, nie miałbym możliwości porozmawiania ze zwykłą dziewczyną. Chciałem tego… Chciałem jakiekolwiek kontaktu z daleką mi przeszłością – normalnością. I żeby o moich problemach ktoś się dowiedział. Ktoś wyjątkowy… I napisałem do Ciebie. I to ty okazałaś się tą wyjątkową osobą. – powiedziałem i nieśmiało się uśmiechnąłem.
Nerwowo poprawiłem kurtkę i poprawiłem w kieszeni pudełko papierosów, które niemal wypadło.
- Przerosło mnie to. – szepnęła i oparła się o budynek, zbudowany z czerwonej cegły.
- Przepraszam. – stanąłem obok niej i spojrzałem na niebo, na którym rozprzestrzeniał się gwiezdny krajobraz.
Każda tak bardzo podobna do siebie, ale każda tworzy inną historię. Jedna świeci mocniej, druga lżej… Czy gwiazdy, które lekko świecą można porównać do ludzi, którzy zwątpili w swoją słuszność ? Myślałem, że odnalazłem samego siebie. Że odnalazłem właściwą drogę… Myliłem się. To były tylko złudzenia. Chwilowe. Kiedy spotykam się z przyjaciółmi lub rodziną nie myślę o tym, wszystko przeistaczam w ich dobro… Chcę zaznać spokoju. Chcę poczuć, że jednak do czegoś w życiu doszedłem. Czy kiedykolwiek tego zaznam ? Może jestem za młody na takie odczucia ?
- Rozumiem. Pewnie uważasz, że z kimś takim nie można się zaprzyjaźnić. Że jestem egoistą, a przez życie patrzę przez różowe okulary, ale tak nie jest. Przecież wiesz… Wszystko o czym Ci pisałem było prawdą. Miałaś mi pomóc odnaleźć drogę. Chcesz zrezygnować ? – spytałem i spuściłem głowę, a między palcami zacząłem przewracać zapalniczkę.
- Nie. – szepnęła i spojrzała na mnie. – Po prostu już nigdy nie kłam.
- Dobrze. – wyszeptałem i oboje usiedliśmy za sklepikiem spoglądając w ciemne niebo.
Wokół nas chodzili ludzie, ale nie widzieli nas. Chciałbym, aby tak było zawsze. Albo przynajmniej raz na jakiś czas stać się niewidocznym. Zrobić to co, czego teraz nie mogę. W spokoju pospacerować, z chłopakami pójść do kina lub z Perrie pójść na lody. No właśnie Perrie… Czy gdybym stał się na powrót zwykłym chłopakiem, zostawiłaby mnie ? To już pół roku od kiedy jesteśmy razem. Sława, pieniądze, koncerty… Czy potrafiłbym z tego zrezygnować, gdybym zrozumiał co w moim życiu jest nie poukładane ? Może, aby zacząć od nowa, powinienem również ją zostawić ? Czy by mi wybaczyła… ? Od dawna nie powiedziała mi krótkiego i szczerego: „ Kocham Cię. „ Za każdym razem kiedy się z nią rozstaję nic nie czuję. Ani tęsknoty, ani chęci powrotu do niej. Czyżby to było tylko zauroczenie, które właśnie minęło. Tego dopiero się dowiem… Razem z Lilly.
Kiedy człowiek kurczowo trzyma się przeszłości, to każdego dnia po trochu umiera. Może czas zerwać z przeszłością i iść naprzód ? To by było dobre wyjście. Dużo komplikacji, nieporozumień, ale po nich nastanie kojący spokój… Tylko czy mi się uda ? Z dnia na dzień czuję się co raz gorzej… Przeszłość mnie wykańcza, uśmierca od środka. Koniec z nią. Pierwszy rozdział zamknięty. Co z resztą ? Skończę ją tak samo, jak książkę, którą za niedługo napiszę od nowa. Książkę o moim życiu. Nowym życiu.

______

Przepraszam za błędy. Dzisiaj taki króciutki rozdział. Nie jestem z niego zadowolona , ale coś wam się należało. Nic nie dodałam przez 4 dni. Chyba rekord. ^ ^

4 komentarze:

kaya98 pisze...

Fajny rozdział :D

kaya98 pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Anonimowy pisze...

Hej strasznie podoba mi się twoje opowiadanie. Czekam z niecierpliwością na następną częśc- Natalia

Anonimowy pisze...

Ciekawy. :) ola