wtorek, 15 maja 2012

Opowiadanie (part 31)


Oczami Claudii.

Pożegnałam się z przyjaciółmi i wsiadłam do autobusu, który zawiózł mnie pod sam dom. Wybiegłam z niego i weszłam do domu. Od razu na wejściu poczułam zapach ciastek cynamonowych. Przecież mama piecze kiedy czymś się zamartwia… - powiedziałam w myślach i weszłam do kuchni, gdzie zastałam mamę siedzącą przy piekarniku. Podeszłam bliżej i zdałam sobie sprawę, że płacze. Przytuliłam się do niej i czułam jak jej łzy moczą mój rękaw swetra.
- Co się stało, mamo ? – spytałam, a ona pociągnęła nosem i spojrzała na mnie czerwonymi oczami.
Jej dolna warga drgała i nie mogła nic z siebie wydusić.
- Spokojnie… - złapałam ją za rękę i przyłożyłam ją sobie do policzka. – Co się stało ?
Wzięła głęboki wdech, wytarła jedną ręką mokre policzki i zaczesała włosy do tyłu. Przez parę minut patrzała w jeden punkt na ścianie i kiedy zdobyła się na odwagę zaczęła mówić.
- Córeczko… tata miał wypadek. – powiedziała i znowu zaczęła płakać.
- Czym ty się przejmujesz ? – spytałam ironicznie. – Jak zwykle się z tego wyliże… W końcu Bóg pokarał go, za grzechy. – powiedziałam a mama zaczęła łkać.
- Ojciec nie żyje. – powiedziała i zaczęła głośno płakać.

~ Tydzień później.

Harry przyjechał po mnie i mamę punktualnie o dziesiątej. Poprawiłam ręką plisowaną, czarną spódnice i ze spuszczoną głową weszłam do samochodu. Całą drogę miałam odchyloną głowę do tyłu, aby łzy nie wypłynęły. Przecież na niego nie warto… Zostawił mamę i mnie dla jakiejś… Nie dokończyłam bo zobaczyłam ją stojącą nad dziurą wykopaną w ziemi. Wyszłam z samochodu i ruszyłam w jej stronę z mamą. Niczym się nie wyróżniała. Miała długie, blond włosy spięte czarną kokardką. Na sobie miała czarną sukienkę, pantofle i żakiet, a na szyi miała zawieszony złoty krzyżyk. Z pod chusty którą miała na głowie, widziałam łzy spływające po jej bladych policzkach. Mama podeszła do niej i złożyła jej kondolencje… I niby czemu ? Przecież nie byli małżeństwem. To moja mama zmarnowała z nim 20 lat… Ominęłam ją szerokim łukiem i stanęłam na środku, gdzie miałam najlepszy widok na brązową trumnę w której leżało ciało mojego ojca.

Oczami Zayn’a.

Kiedy cała nasza grupka weszła na teren cmentarza wszyscy na nas spojrzeli, oprócz kobiety stojącej obok wysokiego mężczyzny trzymającego linę i Claudii. Otaczała nas cisza. Ludzie wokół szeptali i ocierali chusteczkami słone łzy. Claudia stała na przedzie, nie wyglądała na zmartwioną. Wsłuchała się w śmiech strachu i śmierci… Liście wirowały w powietrzu prowadzone przez zimny wiatr, a ona spojrzała w górę, i jakby od niechcenia lekko się uśmiechnęła. Ludzie patrzeli na nią z powagą, jakby nie wiedzieli czy mają płakać, czy spytać ją czy nic jej nie jest. Nikt nic nie powiedział. W jej uśmiechu, nikt nie dostrzegał cierpienia… Nikt nie zauważył, że po jej policzku spływa łza. Ludzie choć płakali, nie wiedzieli czemu płaczą. Nikt z nich nie był tak wrażliwy, aby dostrzec smutek.
Trumna zawisła nad ogromną dziurą w ziemi. Matka podeszła do Claudii i złapała ją za rękę. Jej oczy były martwe… Wbite z uporem w jeden punkt. Uśmiechnęła się blado do córki, jakby nie wiedząc czemu.
Trumna powoli zsuwała się w dół, a pod nią powietrze świszczało. To już koniec… - do każdego to doszło, oprócz Claudii. Upadła na kolana i w silnej nostalgii chwyciła za nogi, mężczyznę który trzymał linę. Ostatkiem sił szarpnęła jego nogawkę i zrezygnowała położyła ręce w zimnej, mokrej ziemi. Ludzie patrzyli na nią ze współczuciem, nie robiąc nic. Każdy szeptał jakby to miało jej pomóc… A ona trudziła się ze przełknięciem śliny, kiedy trumna spadła z ledwie słyszalnym hukiem na dno. Już miała rzucić się twarzą w błoto, kiedy objęły ją silne ręce. Harry uniósł ją stanowczo i silnie, jakby nie chciał jej upuścić. Był zmartwiony… Oboje patrzeli jak trumna znika pod zimną ziemią. A wraz z nią znika jej ojciec. Człowiek, którego nienawidziła, ale kochała. Śmierć przyszła za szybko i nie zdążyła mu powiedzieć, że go kocha. Śmierć zawsze przychodzi za szybko…
Dziewczyna ostatni raz spojrzała na markę, a jej ciało drżało pod silnymi rękami jej chłopaka. Stanęła ostatni raz nad przyklepanym grobem i z pustym uśmiechem położyła na nim czerwoną różę. I odeszła, odprowadzona spojrzeniami ludzi, którzy nadal nie wiedzieli czemu płaczą.

Oczami Alex.

Wszyscy pojechaliśmy do domu Pani Golding, która razem z pierwszym krokiem zrobionym w jej domu pobiegła wzdłuż korytarza i zniknęła za białymi drzwiami. Za nią pobiegła córka i obie zniknęły nam z oczu, pogrążone w smutku i cierpieniu.
Usiadłam w salonie przed kominkiem, który dzisiaj jako jedyny był ciepły. Ogrzewał moje zimne dłonie i płomieniami, które się w nim wznosiły pocieszał mnie.
Obok mnie usiadł Zayn, a po drugiej stronie Louis. Cała nasza trójka wbiła wzrok w kominek, dopóki nie przyszła Claudia. Odwróciłam się i zobaczyłam jej czerwoną i napuchniętą twarz od płaczu. Jej kolana jak i ręce były brudne od błota. Spojrzała na nas wszystkich pustym wzrokiem i grzecznie nas wyprosiła oznajmiając, że musi zająć się matką.
- Ja zostaje. – powiedział Harry. – Ktoś musi się zająć tobą.
Chłopak odprowadził nas do drzwi i pożegnał się z nami. Zayn zakrył nasze głowy kurtką, aby zimne krople deszczu nie opadały bezwładnie na nasze twarze. Pobiegliśmy do samochodu i usiedliśmy na tylnym siedzeniu. Wtuliłam się w tors chłopaka, od którego biło ciepło. Kiedy przyszedł Liam, odpalił silnik i odjechał z pod posiadłości, w której kryła się nostalgia.
W tej samej chwili przypomniałam sobie pogrzeb moich rodziców.  Był inny…  Nie było na nim moich przyjaciół. Byłam sama, wspierana przez rodzinę. Wujek otulał mnie swoimi silnymi ramionami i mówił do ucha, że będzie dobrze choć sam w to nie wierzył. Także różnił się tym, że nie chowano jednego ciała, tylko dwa. Dwa, bez iskierki życia… Zimne, sine ciała…. Bez życia. Matka i ojciec, którzy odeszli z tego świata pozostawiając po sobie tylko wspomnienia, które musiały zaspokoić potrzeby małej córki.


Oczami Julii.

Wsiadłam do samochodu razem z Max’em, Nathan’em i Nathalie oraz Jack’iem, którzy nie zmieścili się w pierwszym samochodzie.  Oparłam się o rękę Nathan’a i wbiłam wzrok w drzewa ukryte za kroplami deszczu które spowiły cały Londyn zasłaniając widoczność. Przypomniałam sobie pogrzeb mojego ojca. Nigdy bym nie przypuszczała, że kiedyś go stracę… Nikt nie przypuszczał… Ani matka, ani siostry… Śmierć przyszła nagle. Śmierć przyszła i zmusiła nas do patrzenia w głąb rozpaczy, bezdennej i duszącej nas z każdym oddechem.
Nathan uśmiechnął się do mnie i opuszkiem palca wytarł łzę spływającą po moim policzku. Odwzajemniłam uśmiech i odganiając moczary przeszłości wtuliłam się w niego. Uniosłam głowę i poczułam jego oddech na mojej twarzy. Podniosłam się i lekko musnęłam jego zaróżowione usta wargami. Spojrzał na mnie zaskoczony, a ja mu tylko odpowiedziałam ciszą i uśmiechem, który rozświetlił jego niebieskozielone oczy.

~ 3 dni później.

Oczami Louis’a.

Usiadłem w kuchni obok Eleonor, która wyciskała sok z pomarańczy. Wziąłem od niej połówki owocu i ścisnąłem je z całej siły, zapełniając kubek. Podziękowała mi uśmiechem i napiła się soku. Kiedy skończyła spojrzałem w jej oczy, którymi patrzę na świat. Gdybym nie wiedział jak ona widzi świat, zgubiłbym się w nim i nie odnalazł drogi powrotnej… Ona jest moim drogowskazem, który pokazuje mi którędy mam iść i gdzie powinienem się zatrzymać. Każdego dnia dziękuje jej za to, oddając swoje serce…
Do kuchni wszedł Harry napił się wody i ruszył w stronę wyjścia.
- Gdzie idziesz ? – spytałem, zatrzymując go.
Odwrócił się w naszą stronę i patrząc w tło za nami, odpowiedział cichym, bez wyrazu głosem:
- Idę spotkać się z ojcem.
- Z ojcem ? – wstałem i podszedłem do niego.
- Za długo z tym odwlekałem i… obiecałem Claudii. – uśmiechnął się i poklepał mnie po ramieniu. – Trzymaj kciuki, żeby nie okazał się takim samym draniem jak parę lat temu.
- Będę. – przytuliłem go do siebie na pożegnanie i odprowadziłem do drzwi, po czym je zamknąłem.
Teraz Harry musi się pożegnać z przeszłością i pozwolić dać upust swoim uczuciom, które tlił cały czas wewnątrz siebie. Wróciłem na swoje miejsce i przytuliłem do siebie Eleonor, której obiecałem że nigdy jej nie opuszczę… I tak będzie, nie pozwolę odejść jej drugi raz… Nie tym razem.

Oczami Harre’go.

Dlaczego chciał spotkać się na Moście Tower ? Co on znowu wymyślił ? Kiedy doszedłem na miejsce wszedłem na pasaż widokowy i spojrzałem na wspaniałą panoramę Londynu.
- Zmieniłeś się. – usłyszałem za sobą.
Odwróciłem się i zobaczyłem mężczyznę, któremu poważny wygląd nadawał krótki zarost.
- A ty pewnie nie. – burknąłem i wróciłem wzrokiem do pięknego widoku.
- Czekałem 3 lata na to spotkanie… - stanął obok mnie i zamyślił się.
Wbiłem wzrok w kołnierz niebieskiej koszuli, która wystawała z pod marynarki i zaśmiałem się gorzko.
- To mów to co chciałeś mi powiedzieć, te parę lat temu… - spojrzałem na dużego strupa nad jego brwią, a on odwrócił się w moją stronę i zmierzył mnie zielonymi oczami, które tak bardzo przypominały moje oczy…
- Chcę żebyś coś wiedział… - powiedział i znowu się zamyślił. – Tylko nie wiem jak ci to powiedzieć…
- Ty nigdy nic nie wiedziałeś… I nadal nie wiesz.
- Wiem jedno…
- A więc, słucham.
- To ja zderzyłem się z ojcem Claudii.
Odsunąłem się od niego i spojrzałem w oczy, które obserwowały moją reakcję. Kiedy oddaliłem się na bezpieczną odległość, nadal oszołomiony odwróciłem się i zacząłem iść w stronę wyjścia, lecz zatrzymała mnie jego duża silna dłoń, zaciśnięta na moim ramieniu.
Odwróciłem się i spojrzałem na jego pomarszczoną twarz.
- Nie wiedziałeś co się tam stało…
- I nie chcę wiedzieć. – syknąłem i wyrwałem się z jego uścisku.
Zbiegłem po schodach i szybkim krokiem ruszyłem wzdłuż mostu. Odwróciłem się i zobaczyłem jak ojciec za mną biegnie. Przystanąłem i poczekałem na niego.
- Czego ty jeszcze chcesz ?
- Ten wypadek nie był wywołany przez żadnego z nas… Biegł pies, zahamowałem… On także i oboje się zderzyliśmy… Tylko on uderzył samochodem w drzewo. Zwykły wypadek…
- Wypadek przez, który zginął człowiek a ty w tym uczestniczyłeś ! – krzyknąłem i zacząłem się znowu oddalać.
- Wolałbyś żebym ja umarł ? – spytał.
Przystanąłem i odwróciłem twarz, aby spojrzeć mu prosto w zielone tęczówki.
- Tak. – burknąłem i odszedłem zostawiając go samego.

Ominąłem fanki, które całą drogę szły za mną i piszczały, co wywoływało u mnie bóle głowy. Całą drogę walczyłem ze swoimi myślami nie zważając co się dzieje wokół mnie. Wszedłem bez pukania do domu w którym mieszkała Claudia. Doszedłem do jej pokoju. Wziąłem głęboki wdech i otworzyłem drzwi. Nikogo w nim nie było… Przekroczyłem próg i rozejrzałem się po pokoju. Byłem nadal zły… Usiadłem na łóżku i przetarłem twarz dłońmi, aby odgonić gniew. Kiedy zdjąłem dłonie z twarzy zobaczyłem kartkę na komodzie. Wyróżniała się. Oprócz białej kartki i czarnego atramentu, który w niektórych miejscach był rozmyty, na kartce leżały dwie, zaschnięte krople krwi. Szybko chwyciłem list w rękę i zacząłem czytać.

„ Nie bądź na mnie zły… Wiem, że pierwszy to przeczytasz i wiem, że jako pierwszy zatęsknisz. Nie daję rady, oprócz Ciebie i mamy nic mi nie zostało. Najbardziej skupiłam się na nienawiści jaką żywiłam do ojca i nie zauważyłem miłości, która mu się należy. Potępiłam go, zanim zdążył się wytłumaczyć. Nie wytrzymam dłużej tego smutku i żalu, który rujnuje moje serce i umysł. Nie wytrzymuje, Harry… Może kiedyś zrozumiesz dlaczego tak postąpiłam. Wybacz mi. Zawsze Cię kochałam i nigdy nie przestanę.

Twoja na zawsze, Claudia. „

Oczami Harre’go.

Położyłem list z powrotem na komodzie i wbiłem wzrok w swoje dłonie, interpretując jeszcze raz to co było zawarte w liście. Zerwałem się z miejsca i wyszedłem z pokoju, zderzając się z jej mamą.
- Harry ? Co tu robisz ? – spytała i uśmiechnęła się do mnie.
- Obiecuję, że znajdę Claudię. – powiedziałem i ruszyłem w stronę wyjścia.
- Claudię ? Harry co tu się dzieje !? – krzyknęła za mną, ale zignorowałem to.
Stanąłem w deszczu, który rozpryskiwał błoto brudząc moje buty i nogawki spodni. Że też dzisiaj nie wziąłem kurtki z kapturem. – pomyślałem i ruszyłem wzdłuż pustych ulic. Zaglądałem w każdą uliczkę, zaułek czy kamienicę ale jej nigdzie nie było.
Czułem jak moje mokre loki przyklejają się do zmęczonej twarzy. Ciuchy które były przemoczone do ostatniej suchej nitki, przylgnęły do mojego ciała utrudniając mi poruszanie się, ale dalej szukałem jej. Przecież nie odpuszczę.
W tej chwili wspomnienia powróciły. Nasz początek.
Wszystko było tak ekscytujące. Nasz pierwszy pocałunek w morzu, przez który niemal ją straciłem. Skryte pocałunki, odwiedziny w środku nocy, każdy dotyk, każdy gest i każde słowo, które wypowiadała tylko dla mnie. Jej szept, który delikatnie łaskotał mnie w ucho, kiedy proponowała  dzień kolejnego spotkania. Bez żadnych opinii i osądzania. Byliśmy sami dla siebie. Czas był nieistotny. Nigdy nie żałowałem żadnej chwili spędzonej z nią. A jednak nic nie trwa wiecznie…
Pożegnała się ze mną, czy to oznacza koniec ? Skończyła ze sobą ? Odebrała sobie życie ? Przypomniałem sobie jej słowa na końcu listu  „Zawsze Cię kochałam i nigdy nie przestanę.’’
Skoro mnie kochałaś, to dlaczego postanowiłaś bez mojej zgody odebrać to co najbardziej ceniłem i kochałem ? Siebie… - pytałem się w myślach, wiedząc, że nie usłyszę odpowiedzi.

Oczami Alex.

- Gdzie jedziecie ? – spytałam widząc Zayn’a i Liam’a przy wyjściu.
- Do studia. – odpowiedział dźwięcznie mulat.
- Miłej zabawy. – powiedziałam i schowałam głowę w lodówce.
Wyciągnęłam sok, marchewki i ciastka, które wcześniej jadł Niall i zamknęłam lodówkę, za którą zobaczyłam Zayn’a. Stał i przyglądał mi się uśmiechając się.
- Co ? – spytałam i ugryzłam marchewkę.
- Pojedziesz z nami ? – spytał i zaczął uderzać palcami w obudowę lodówki.
- Oczywiście. – powiedziałam i z uśmiechem na twarzy poszłam z nimi do samochodu.
Ściągnęłam z siebie mokrą kurtkę i położyłam ją obok siebie na tylnym siedzeniu i wsłuchałam się w rytm piosenki, która leciała w radiu. Kiedy samochód się zatrzymał szybko wbiegliśmy do budynku przed którym zaparkował Liam. Zayn chwycił mnie za rękę i zaprowadził mnie do studia, gdzie czekał na nich Simon. Przywitał się ze mną i złożył mi gratulację, a potem zaczął rozmowę z chłopakami na temat nowej płyty. Usiadłam przed sprzętem, który stał przed ogromną szybą za którą stały mikrofony i słuchawki. Nagle poczułam silne mdłości, chwyciłam się za buzię, a Simon widząc to pokazał mi palcem na drzwi od łazienki. Pobiegłam w ich stronę, a za sobą usłyszałam tylko :
- Moja żona, też tak miała…
Kiedy dosłownie wszystko ze mnie uleciało wróciłam na swoje miejsce, wysyłając uśmiech mulatowi. Kiedy Simon wyszedł, chłopak podszedł do mnie i złapał mnie za ręce.
- Zaśpiewasz dla mnie ? – spytał.
- Nie. – powiedziałam i zaśmiałam się ironicznie.
- Wiesz co ? Tylko Harre’mu śpiewasz. – powiedział i założył ręce na piersi.
- No dobrze. – poklepałam go po ramieniu i weszłam ze szybę.
- Co włączyć ? – spytał Liam i spojrzał kątem oka na Zayn’a.
- Alyssa „ Alone again ”. – powiedziałam w skrócie i przysunęłam się do mikrofonu.
Nałożyłam słuchawki na uszy i wsłuchałam się w melodię piosenki.
- Do tej pory zawsze radziłam sobie sama.
Nigdy o nic tak naprawdę nie dbałam dopóki nie poznałam ciebie.
Teraz dreszcz przechodzi przez moje kości.
Jak to zrobić żeby mieć cię samego?
(…)
Kiedy skończyłam, wyszłam i zobaczyłam Simon’a który mi się przyglądał.
- To już nigdy się nie powtórzy. – powiedziałam i wskazałam palcem na Zayn’a.
- Masz piękny głos. – powiedział Simon, a ja na niego spojrzałam. – Nie chciałabyś spróbować kariery solowej ? – spytał.
Uśmiechnęłam się i poczułam rękę Zayn’a, zaciskającą się na mojej dłoni.
- Nie, ale dziękuję. Kolejne rozstania z Zayn’em ? Odpada, wystarczy że on wyjeżdża w trasy koncertowe. – uśmiechnęłam się. – A jak się dziecko urodzi chcę mieć dla niego czas. Chcę, żeby było wychowane przeze mnie. – powiedziałam a na twarzy Simon’a zobaczyłam zadumę.
Roześmiałam się i pocałowałam Zayn’a. Po chwili skończyli i wróciliśmy do samochodu, aby po chwili znaleźć się w domu.

Oczami Harre’go.

Zobaczyłem ją w oddali jak klęczy w błocie. Uniosła głowę do góry, a na jej twarzy zaczęły lądować krople deszczu. Podbiegłem do niej i zakryłem jej drobne ciało swoim. Wziąłem ją na ręce, nie zważając na jej protesty. Oprócz odgłosu jaki wytwarzały moje buty z zetknięciem z mokrą ziemią słyszałem dźwięk jej bijącego szybko serca. Jej ciuchy były brudne od błota, tak jak włosy, które były sklejone ciemną mazią. Jej oczy puste i pełne żalu jednocześnie, wydawały się takie obce. Nie widziałem w nich szczęścia, które codziennie żarzyło jej niebieskie tęczówki. Jej podbródek drżał, lecz spod powiek nie wypływały łzy. Jakby nie chciała okazać słabości… Czy przypadkiem już nie jest na to za późno ?
Nie odezwała się do mnie, ani jednym słowem. Zamknęła się w swoim umyśle nie pozwalając mi do niego wejść.
Przysunąłem jej ciało bliżej do mojego, aby czuła ciepło bijące ode mnie i przynajmniej trochę się ogrzała. Aby sine policzki nabrały koloru, a kolor skóry na powrót stał się cielisty a nie siny.
Znowu zaniosłem ją do domu, ale tym razem nie zabrał mi jej ojciec. Drzwi otworzyła mi zapłakana matka, która pozwoliła mi wejść do środka w zabłoconych butach, które poplamił śnieżnobiały dywan. Położyłem ją na łóżku i okryłem jej ciało kołdrą i kocem. Przed wyjściem chwyciłem w rękę list i wrzuciłem go do kominka. Pożegnałem się z jej mamą i kazałem nie odchodzić od łóżka córki. I ruszyłem w stronę drzwi, czując, że jestem tu niechciany. Jednak po chwili usłyszałem cichy głos. Wróciłem do pokoju w którym leżała Claudia. Odwróciła się w moją stronę, a jej niebieskie tęczówki zaiskrzyły.
- Zostań. – powiedziała szeptem. – Proszę, zostań.

Oczami Louis’a.

Obudziło mnie skrzypnięcie drzwiami. Wstałem i ruszyłem w stronę drzwi wejściowych, gdzie zastałem Harre’go. Ściągał buty, a jego oczy świeciły się w mroku.
- Gdzie ty byłeś ? – spytałem szeptem i podszedłem do niego.
- U Claudii. – powiedział i ominął mnie.
- Chyba zapominasz o mnie, Harry. – powiedziałem, a zielonooki przystanął.
- Claudia teraz mnie potrzebuje. – powiedział.
- Rozumiem, ale nie możesz przez to ranić przyjaciół.
- Louis… Jestem zmęczony.
- Widzisz, jak omijasz temat, który cię dotyczy ? Czy zawsze musisz uciekać od problemów !?
- Odczep się ode mnie ! – krzyknął, a za nim na schodach zobaczyłem Alex.
Mierzyła nas obu wzrokiem.
- Możecie kłócić się trochę ciszej ? – spytała.
- Przecież już nie śpisz… - burknął Harry.
- Tak, ale Zayn i reszta śpią.
- A co oni mnie obchodzą ? – spytał i wyminął ją.
Usłyszałem tylko trzaśnięcie drzwiami, a potem zobaczyłem zasmuconą twarz rudowłosej.
- Przejdzie mu. – powiedziałem przechodząc obok niej. – Musi mu przejść. – dodałem po cichu i udałem się do swojego pokoju.

Oczami Alex.

Nie wytrzymam dłużej w tym domu… - pomyślałam i przebrałam się w ciuchy. Chodząc już ubrana po domu bez celu, zauważyłam, że już nie pada. Wyszłam i ruszyłam wzdłuż ulicy. Idąc czułam zapach mokrej trawy, a księżyc oświetlał mi drogę po której szłam. Jakby sam wskazywał mi, którędy mam iść. I tak postąpiłam. Szłam bez celu, za światłem który rzucał księżyc, dopóki nie doszłam do jeziora. Usiadłam na kamieniu obok brzegu i patrzałam jak gwiazdy odbijają się w tafli wody.
Czułam jak na moje policzki opadają łzy. Co się ze mną dzieje ? – spytałam siebie. Wstałam i zaczęłam rzucać kamienie w wodę.
„ Nigdy nie zapominaj najpiękniejszych chwil Twego życia, wracaj do nich, ilekroć w Twoim życiu pojawia się smutek. „ – pomyślałam, o słowach które często powtarzał mi przed snem tata. Spojrzałam w rozgwieżdżone niebo i wróciłam do przeszłości.
Widziałam siebie. Biegłam między regałami w sklepie, czując jedynie smutek, który rozpierał mnie od środka. I wtedy się zderzyłam. Spojrzałam do góry i zobaczyłam twarz mulata, która do dnia dzisiejszego rozświetla mój świat.
On jest moim szczęściem… Powodem uśmiechu na twarzy, spełnieniem marzeń, radością i miłością. I z tymi myślami wróciłam do domu. Nie ściągając z siebie ciuchów, odsunęłam kołdrę na bok i położyłam się w łóżku obok niego. Okryłam się kołdrą i wtedy poczułam jego rękę na moim biodrze. Uśmiechnęłam się i poczułam jego oddech, który łaskotał mnie po szyi.  Zamknęłam oczy i zasnęłam obok mojego Szczęścia.

~ Tydzień później.

Oczami Niall’a.

Żadnych wiadomości od Meg. Żadnych znaków życia. Nie wytrzymałem… Nie zawiązując sznurowadeł od butów, wyszedłem z domu i zarzucając kaptur na głowę ruszyłem przed siebie.  Tym razem słońce ogrzewało mieszkańców Londynów i dawało im się mocno we znaki. Jakby chciało zadośćuczynić ten tydzień, przez który padało a ona nie zagościło na niebie.
W księgarni jej nie było, dzisiaj miała zmianę inna kobieta, więc poszedłem w stronę cukierni. Stanąłem przed drzwiami cukierni, ale zatrzymało mnie przed wejściem do środka odbicie w szkle, w którym widziałem odbicie dziewczyny siedzącej na ławce. Odwróciłem się i zobaczyłem znajomą mi dziewczęcą figurą i kasztanowe włosy. Ruszyłem w jej stronę i usiadłem obok niej.  Podniosła głowę i spojrzała w moje niebieskie oczy. Przytuliłem ją do siebie i otarłem łzy z policzków. Uśmiechnęła się i zatrzymała moją rękę, kładąc na niej swoją dłoń.
- Dlaczego płaczesz ? – spytałem.
- Bo nie pasuję do twojego świata. – szepnęła, a na jej policzki zaczęły spadać kolejne łzy.
- Nie pasujesz ? – spytałem i zanim coś dodałem do swojej wypowiedzi, ona mi zatrzymała.
- Możesz mieć mnie w dupie… Będę szczęśliwa, że w ogóle gdzieś mnie masz. – powiedziała i zaśmiała się ironicznie pod nosem.
- Co ty wygadujesz ? – złapałem ją za podbródek i zmusiłem aby na mnie spojrzała.
- Bo co ci możesz dać taka zwykła dziewczyna, jak ja ? – spytała.
- Może dać mi wielką miłość i oddać całe serce, tylko dla mnie. – powiedziałam i jej wzrok w końcu zatrzymał się na moich oczach.
Przestała płakać a ja czułem jak moje tętno przyśpiesza. Spojrzałem ukradkiem na jej różowe usta i zdałem sobie sprawę, że dzielą je tylko kilka centymetrów od moich. Bez zawahania chwyciłem jej drobną twarz w ręce i obdarowałem jej usta słodkim pocałunkiem, który miał jej wszystko zadośćuczynić. To, że musiała tyle na mnie czekać i, że dopiero teraz zrozumiałem, że ona jest moim całym światem.

_________________________________________________________

I jak ? Podoba się ?

Co do chatu to został skasowany, ponieważ pojawiały się niemiłe komentarze. 

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

dawaj czata żalówo

Anonimowy pisze...

Świetny part. Ale mnie nastraszylas z tą Claudią. Myślałam że ona naprawdę się zabije. Czekam na następny.

Anonimowy pisze...

Fajna częśc ;). Czekam na następną - Natalia

Anonimowy pisze...

Żal pe el dawaj czta cioto !!!!!!!!!!!!!