środa, 16 maja 2012

Opowiadanie (part 32)


Oczami Harre’go.

Wziąłem na ręce oba koty i poszedłem z nimi do swojego pokoju. Ubrałem na nogi grube skarpety i siadając na parapecie, położyłem sobie zwierzęta na nogach i przyglądałem się Londynowi zza okna. Dlaczego Ci ludzie się tak spieszą ? Do czego dążą ? Teraz zdałem sobie sprawę, że chciałbym poznać opowieść o życiu tych ludzi. O tej kobiecie, która krzyczała na dziecko które stało przy sklepie z zabawkami i pokazywało na jedną z zabawek. Gdzie jej mąż i ojciec dziecka ? Może zostawił ich tak jak mój, zostawił mnie i mamę ?  Albo tego mężczyzny, w samochodzie – taksówkarza. Dlaczego wybrał tą pracę, a nie inną ? Może boi się podążać za marzeniami, albo lubi mieć kontakt z ludźmi ? Skąd mogę wiedzieć ? Nie czytam nikomu w myślach, a czasem ta umiejętność by mi się przydała.
Moje przemyślenia przerwało pukanie do drzwi. Zanim drzwi się uchyliły do moich uszu dobiegał cichy odgłos mruczenia kotów, a moją twarz otulało ciepło słońca, które po raz kolejny odwiedziło Londyn.
Do pokoju wszedł Louis. Odwróciłem od niego twarz i znowu wyjrzałem przez okno. Nie byłem na niego zły za tamtą kłótnię… Tylko na siebie. On mnie zawsze wspierał, a ja się od niego odwróciłem. I nie tylko od niego. Egoista ze mnie.
- Harry… - usłyszałem jego cichy głos, który zawsze potrafił mnie uspokoić.
Położyłem koty na podłogę, a one wolnym  leniwym krokiem poszły na dywan i się na nim położyły, a ja spojrzałem w niebieskie oczy Louis’a. Był przybity… Jak mogłem na to pozwolić ?
Wstałem i bez słowa usiadłem obok niego i przytuliłem się. Odwzajemnił uścisk i pocałował mnie z policzek.
- Jak ja za tobą tęskniłem. – powiedział i uśmiechnął się.
- Przepraszam. – powiedziałem.
- Nie masz za co przepraszać, no chyba, że za te skarpety… Jak można takie coś nałożyć na nogi ? – zaśmiał się a ja podniosłem nogi do góry.
- Co ty od nich chcesz ? Uszyła mi je babcia…
- Widać ! – krzyknął i znowu zaczął się śmiać.

Oczami Alex.

Ubrałam na siebie czarny, strój kąpielowy i stanęłam przed lustrem w którym zobaczyłam jak brzuch stał się już trochę uwydatniony. Położyłam na nim rękę i przejechałam po brzuchu parę razy, jakby z nadzieją że ten kto we mnie zamieszkał poczuje to.
Po chwili poczułam ręce oplatające się wokół mojej talii i lądujące na brzuchu. Przekręciłam głowę i zobaczyłam twarz Zayn’a, na której gościł lekki zarost i uśmiech. Pocałowałam go lekko w zaróżowione usta i wróciłam do odbicia w lustrze.
- Kocham cię. – szepnęłam.
- Ja ciebie też. – odpowiedział i wziął mnie na ręce.
- Co robisz ? – spytałam i zaśmiałam się.
- Jeśli kiedykolwiek pójdzie coś nie tak, nie zostaw mnie z tym samego. Nie odbieraj mi za nic tego szczęścia jakim jest twój oddech. Twoja obecność. Możesz mnie nie słuchać,  milczeć i nie patrzeć, ale bądź i od czasu do czasu mnie całuj, non stop pozwalając mi słyszeć bicie twojego serca bo jemu milczeć nie wolno. – powiedział i wyniósł mnie na taras.
- Coś się stało ? – spytałam i przejechałam dłonią po jego kującym policzku.
- Dopóki będziesz ze mną, wszystko będzie w jak najlepszym porządku.
- Nigdy cię nie opuszczę. – powiedziałam, a on spojrzał na Liam’a i Ninę, którzy pływali w basenie. – Słyszysz ? – odwróciłam jego twarz w moją stronę. – Nigdy.

Oczami Kat.


Jak mogłam się zgodzić na spotkanie z Max’em ? – pytałam sama siebie. Czy to nie za szybko ?
Wcisnęłam się w krótkie czarne spodenki i męską koszulkę, która wchłonęła wszystkie zapachy, który przypominały mi o Niall’u. Czułam w nich zapach jego perfum, ale także jego ulubionych Nando’s, a pochylając się słyszałam niemal jego śmiech, którego tak bardzo mi brakowało. Zdjęłam ją z siebie i wrzuciłam do pralki, po czym nałożyłam bokserkę i męską bluzę i wyszłam z domu, gdzie stał już Max otoczony fankami. Wyszłam niepewnie z terenu posiadłości i stanęłam za tłumem, który po jakiejś chwili się rozproszył. Kiedy zobaczyłam jego twarz, i uśmiech który był jej najpiękniejsza ozdobą, sama się rozpromieniłam. Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy. Z radia wydobywała się muzyka, a melodię piosenek Max nucił pod nosem. Wyjrzałam przez przyciemnione okno i przyglądałam się krajobrazom, które mijaliśmy.
- Rozmawiałaś ostatnio z Alex ? – spytał nagle.
- Nie.. Ostatnio w ogóle z nią nie rozmawiam. Ma mi za złe, że… - zatrzymałam się i przełknęłam ślinę. – Że to ja zniszczyłam miłość, która napędzała mnie i Niall’a.
- Byłaś z Niall’em ? – spytał, wyraźnie zaskoczony.
- Tak…
Samochód zatrzymał się na piaskowej drodze a moim oczom ukazały się ogromne fale rozbijające się o brzeg plaży.
- Jesteśmy nad morzem ? – spytałam wychodząc z samochodu.
- Tak… Uwielbiam szum morza. – uśmiechnął się i zaczął prowadzić mnie w stronę plaży.
Zdjęłam trampki z nóg i stanęłam na rozgrzanym piasku gołymi stopami.
- Parzy. – zaśmiałam się i podbiegłam do chłopaka.
On również zdjął buty i bez słowa stanął na brzegu, gdzie fale rozbijały się o jego nogi.
- Jakie masz pojęcie o miłości ?
- Ludzie, mówią…
- Nieważne co mówią ludzie. – przerwał mi. – Pieprz to. Ludzie zawsze gadają, a szczególnie ci, którzy nie mają odwagi żyć tak jak ty. Pierdol ich zdanie. To ty masz patrzeć w lustro i widzieć tego kim jesteś, a nie marionetkę uszytą z ludzkich upodobań.
Kiedy skończył spojrzałam na niego całkowicie zbita stropu, kiedy to zauważył zaśmiał się.
- Kobieta nie zawsze potrzebuje romantyka… Mężczyzna musi być od czasu do czasu brutalny i bezczelny. – powiedział i spojrzał na mnie. – A ciebie jak traktował Niall ?
- Był miły, opiekuńczy i…
- No właśnie. – znowu mi przerwał. – Może dlatego wasza miłość się ulotniła…

Oczami Claudii.

„ Są osoby, które tracimy pomimo naszych starań. są uczucia, które odczuwamy pomimo naszego sprzeciwu. są myśli, które kotłują się w naszej podświadomości pomimo naszej woli. Są sytuacje, które mają miejsce pomimo naszych zamiarów. Chcemy mieć wpływ na wszystko, nie mamy praktycznie na nic. Życie byłoby przepełnione dennością, gdybyśmy mogli je rozplanować według naszych pragnień, a marzenia i rozmyślanie przed zaśnięciem, z nieosiągalnej abstrakcji zmieniłyby się w zbędną codzienność. „

I tak zrozumiałam, że powinnam wziąć się w garść. Że powinnam przestać myśleć o śmierci jak o przyjacielu, który mi pomoże, tylko jak o wrogu, który odebrał mi ojca… Spojrzałam na przeciętego palca, z którego jeszcze ostatnio leciała krew a ból nie chciał odejść, a teraz się goi. I tak dzieje się teraz z moim sercem… Wcześniej zranione, opanowane przez ból i cierpienie - teraz się goi.
Ubrana w letnią, bladoróżową sukienkę wyszłam z domu. Przekraczając próg domu, światło mnie oślepiło. Palcem popchnęłam okulary, które zjechały z mojej głowy i wylądowały na nosie. Przyciemniane szkła odgrodziły drogę światłu i mogłam bez przeszkód iść przed siebie.

Kiedy doszłam przeszłam przez furtkę i przekraczając bez pukania próg ich domu, uśmiechnęłam się. Poczułam szczęście, które przyszło razem z tą świadomością, że zaraz zobaczę przyjaciół i Harre’go. Skręciłam w lewo i wyszłam drzwiami tarasowymi na podwórko obok domu. Kiedy ich zobaczyłam, uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i poszłam w ich stronę. Kiedy mnie zobaczyli, umilkli i przyglądali mi się z uwagą.
- Claudia wróciła. – powiedziałam i zdjęłam okulary.
Zobaczyłam twarze, za którymi tak bardzo tęskniłam… Rzuciłam się w wir ich objęć, czekając na te jedyne ramiona, w których czuję się najbezpieczniej.
Kiedy ujrzałam z nad głów przyjaciół wystająca burzę loków, ominęłam wszystkich i rzuciłam się na szyję zielonookiego.
Poczułam jego usta przy moich i jego język pieszczący delikatnie mój język.
- Już lepiej ? – spytał i pogłaskał mnie dłonią po policzku.
- Ty masz decydujący głos w każdej sprawie i tylko twoje zdanie się dla mnie liczy. To dzięki tobie, zrozumiałam że nie mogę wiecznie chować się w cieniu cierpienia. Dziękuję.


Oczami Louis’a.

Dawno temu ktoś zapytał mnie jak widzę reakcję ludzi, kiedy nasz zespół się rozpadnie. Odpowiedziałem mu, że nie pozwalam sobie nawet na takie myśli, ale on dalej kazał odpowiedzieć mi na to pytanie. Kiedy udało mu się przekonać mnie do odpowiedzenia, powiedziałem: „ – Wiem, że ludzie o nas zapomną. Może będą płakać przez tydzień, może miesiąc, może nawet rok, ale w końcu zapomną. Przestanę się nimi w tym momencie przejmować, zacznę myśleć odrobinę bardziej egoistycznie, bo to właśnie ja, jestem osobą, na której powinno mi najbardziej zależeć, i to ja, będę ze sobą do samego końca. „ Nadal tak uważam, ale jeśli nasz zespół się rozpadnie, to tylko zespół, wierzę że nasza przyjaźń przetrwa wszystko. Kiedy dla innych wszystko się skończy, dla nas dopiero się zacznie. Zaczniemy dopiero normalnie żyć i cieszyć się wolnym czasem i sobą. Naprawimy to co zepsuliśmy. Jednym słowem, zaczniemy od nowa. Wierzę w to… Nie mam powodów, aby myśleć inaczej.
Zanim wszedłem do studia, zatrzymałem się i obejrzałem. Zobaczyłem płaczące dziewczyny, które z nadzieją w oczach patrzały na mnie i krzycząc prosiły o autograf. Kiedyś im odbierzemy możność podziwia nas i słuchania, więc czy nie będzie lepiej zrobić dla nich tego o co proszą ? – spytałem siebie w myślach i spojrzałem na oddalające się sylwetki chłopaków.
- Stójcie ! – krzyknąłem za nimi, a oni spojrzeli na mnie i uśmiechnęli się. – Simon może poczekać, chodźmy do fanek. Tak naprawdę to my ich potrzebujemy bardziej, niż one nas. – powiedziałem a oni spojrzeli po sobie.
- Louis ma rację… Chodźmy. – powiedział Harry i obejmując mnie ramieniem wróciliśmy na teren przed studiem.
Podszedłem do jednego z tłumu i uśmiechając się wziąłem moje zdjęcie od niskiej blondynki.
- Dla kogo ?

Oczami Niny.

Biorąc aparat w rękę zaczęłam przeglądać zdjęcia. Najwięcej było tych które zrobiłam ja, ale niektóre były robione przez kogoś innego.
- Rose, chodź tu ! – zawołałam siostrę.
Po chwili przyszła i wchodząc do mojego pokoju uśmiechnęła się.
- Ruszałaś mój aparat ? – spytałam.
- Ja ? Oszalałaś  ?! – zaśmiała się. – Przecież wiem jak reagujesz, kiedy ktoś dotyka twój sprzęt. – poruszyła brwiami i wyszła z pokoju.
Usiadłam w kremowym fotelu, który stał pod moim oknem i zaczęłam oglądać zdjęcia, które nie były zrobione przeze mnie. Najczęściej przedstawiały zdjęcia, które i tak były w połowie zakryte palcem. Usuwałam jedno za drugim dopóki nie doszłam do zdjęcia, gdzie zobaczyłam znajomą mi twarz. Wypuściłam z ręki aparat i odeszłam od niego, nie mogąc uwierzyć że to On. Po chwili usłyszałam za sobą ciche otwieranie drzwi. Po woli się odwróciłam i nikogo nie zobaczyłam. Podeszłam bliżej i wtedy zza framugi wyskoczyłam moja „mądra” siostra. Krzyknęłam przestraszona, a ona tylko się zaśmiała.
- Żebyś widziała swoją minę. – śmiała się. – Co stało się z twoim aparatem ? – spytała.
Odwróciłam się i spojrzałam na aparat, w którym wyświetlacz zgasnął, a szybka była zbita.
- Upadł mi. – uśmiechnęłam się i zamknęłam drzwi przed jej nosem.

Oczami Claudii.

Usiadłam razem z Alex w kuchni. Ona zaczęła czytać gazetę, a ja wyciągnęłam z lodówki cytrynę i wodę mineralną.
- Claudia… - usłyszałam za sobą. – Patrz. – pokazała mi zdjęcie, na którym było zdjęcie martwej dziewczyny.
- Takie coś umieszczają w gazecie ? – spytałam i odwróciłam się.
- Nie o to mi chodzi… - powiedziała Alex . – Harry ci opowiadał o tym jak rzekomo się utopiłam ?
- Tak.. – zaśmiałam się. – To było dobre… Oni umierali ze strachu a ty sobie siedziałaś w domu Niny.
Spojrzałam na jej twarz i zauważyłam, że o czymś rozmyśla. Po chwili jej niebieskozielone oczy zatrzymały się na mnie i zobaczyłam w nich niedowierzanie.
- To zwłoki tej dziewczyny, która miała być mną. – powiedziała.
- Dopiero po trzech latach zidentyfikowano jej ciało ?
- Tak.. Nie wiedzieli jak się nazywa ani skąd pochodzi, dopóki nie zgłosił się do nich jej brat. – zatrzymała się.
- Kontynuuj… - pokazałam jej gestem ręki, aby zaczęła mówić.
- Dziewczyna nazywa się Alice Groban.
- I co z tego ?
- Jej bratem jest Brian…
Wyrwałam z jej ręki artykuł i zaczęłam go czytać. Nie mogłam uwierzyć, że tak po prostu wrócił do Londynu, aby zająć się pogrzebem siostry… Psychopata, który prześladował Alex ot tak wrócił, aby zidentyfikować ciało i pogrzebać ją w przyzwoitych warunkach ? Po prostu nie mieściło mi się to w głowie…
Po powrocie chłopaków wszystko im opowiedziałam, bo rudowłosa nie mogłam nic z siebie wydusić. Ciągle o czymś rozmyślała i nie chciała nam zdradzić o czym.
- Pojadę z Liam’em na policję. Opowiemy mu Brian’ie i jego wybrykach. – powiedział Zayn i spojrzał błagalnie na Alex.
- To dobry pomysł, bo mam złe przeczucia.
- Już go nigdy nie zobaczysz. – powiedział mulat.
- Mu nie chodzi tym razem o mnie. On wrócił po Ninę… To ona zniszczyła jego plany w stosunku do mnie, będzie chciał się zemścić. Już za dobrze go znam…
Wszyscy spojrzeli na nią, a ona tylko wzruszyła jakby od niechcenia ramionami i wymusiła uśmiech.
- Niech Niall jedzie z Zayn’em, a ty Liam jedź do Niny. Tym razem niech policja tym się zajmie. Trzeba w końcu się z tym chłopakiem pożegnać. Raz na zawsze.

Oczami Liam’a.


Kiedy samochód się zatrzymał przed jej domem, zauważyłem, że ktoś chodzi pod ich oknami i zagląda  do środka. Kiedy wyszedłem on szybko uciekł i zniknął  za sąsiednimi domkami. Wszedłem do środka i znalazłem Ninę w swoim, starym pokoju. Siedziała na dywanie i przeglądała w albumie zdjęcia. Kiedy mnie zobaczyła uśmiechnęła się i wróciła wzrokiem do zdjęć.
- Co tu robisz ? – spytałem.
- Przyszłam po rzeczy.
Wymusiłem uśmiech i patrzałem w milczeniu jak przewraca dłonią kolejne strony podziwiając swój talent.
- Był tu Brian. – powiedziała nagle.
- Był tu ?! – krzyknąłem.
- Robił zdjęcia tym aparatem. – pokazała palcem na pobitą lustrzankę.
Usiadłem na dywanie obok niej i opowiedziałem jej o siostrze Brian’a i o przypuszczeniach Alex. Powtarzałem, że ze mną jest bezpieczna i nie pozwolę mu jej nic zrobić, ale chyba mi nie uwierzyła. Chyba nawet ja wątpiłem w te słowa… W końcu jest chory psychicznie i jest zdolny do wszystkiego. I jak z takim wygrać ?
Kiedy skończyła, wziąłem w ręce karton z jej rzeczami i żegnając się z jej rodziną poszliśmy do samochodu. Wróciliśmy do domu w ciszy… Zayn i Niall wrócili z posterunku informując nas o tym, że policja obiecała zająć się chłopakiem… Ale czy im się to uda ? Przecież tyle razy uciekał, a potem wracał i nikt nie był go w stanie złapać. Nikt… Zawsze udawało mu się uciec.
Do wieczora wszyscy siedzieliśmy w domu, w ogóle nie rozmawiając dopóki w domu nie rozległ się odgłos dzwoniącego telefonu. Zayn wyciągnął komórkę z kieszeni i spojrzał na wyświetlacz.
- Policja. – powiedział i zaczął rozmowę.
Nina ścisnęła mocniej moją rękę, a spojrzałem na jej bladą twarz i uśmiechnąłem się. Wszyscy czekaliśmy, aż Zayn skończy rozmawiać…
- Złapali go. – powiedział po chwili.
Nina rzuciła mi się na szyję, a ja wsadziłem twarz w jej blond włosy i napawałem się ich słodkim zapachem, który będzie mi zawsze przypominał o tej radosnej chwili. A jednak niemożliwe stało się możliwe.

Oczami Alex.


- Nie wierzę, że zakończyło się to w ciągu jednego dnia. – szepnęłam i usiadłam przed Zayn’em.
- Los pomógł nam pożegnać się z przeszłością. To znak, że w końcu możemy normalnie żyć. – powiedział i chwytając mnie za nogi, przyciągnął  do siebie.
- Chłopczyk czy dziewczynka ? – spytałam, kładąc rękę na lekko wypukłym brzuchu.
- Chłopczyk.
- Dlaczego ? – spytałam i przegryzłam dolną wargę.
- Chłopcy zawsze chcą być pierwsi. – zaśmiał się i poruszył brwiami.
- Jak go sobie wyobrażasz ?
- Jak go sobie wyobrażam ? – spytał i zamyślił się. – Będzie przystojny, po ojcu… Ale będzie także inteligentny po matce. Będzie zawsze wiedział czego chce…
- A ty czego chcesz ?
- Nie za dużo pytań ? – odgarnął moje włosy i odsłonił moją twarz, którą one przysłaniały. – Wszystko czego chcę już mam obok siebie.
- To tak jak ja. – zaśmiałam się i wstając przewróciłam Zayn’a na plecy.
Spojrzałam w jego złote oczy, w których krył się cały mój świat. Usiadłam na mulacie i przejechałam ręką po jego szorstkim policzku, a potem schylając się delikatnie musnęłam jego usta. Uśmiechnął się i zgasił światło które rzucała nocna lampka.
- Patrz. – powiedział i wskazał palcem na spadającą gwiazdę, którą widzieliśmy przez otwarte okno. – Pomyśl życzenie.
Zamknęłam oczy i skupiłam się na swoim zdaniu. Robiąc to uśmiechnęłam się.

Oczami Zayn’a.

Ilustrowałem dokładnie, każdy najmniejszy minimetr jej twarzy, która w srebrnej poświacie księżyca wydawała się być jeszcze piękniejsza niż dotychczas.  Po raz kolejny doszedłem do wniosku, że Alex jest idealna… piękna, wrażliwa, opiekuńcza, kochana, ale także odważna i silna. Upadły anioł, którego skrzydła zostały podcięte przez śmierć rodziców, aby została na ziemi i być może spotkała mnie.  Zayn’a Jawaad’a Malika i była moją miłością. Bez dłuższego namysłu wbiłem się w jej usta, powodując, że jej niebieskozielone oczy się otworzyły a ona została wyciągnięta ze swojego świata. Po chwili dziewczyna odwzajemniła pocałunek, potem kolejny i jeszcze następny. Zacząłem ją całować po szyi, czując jak jej ciało delikatnie drży od moich pocałunków.  W pewnym momencie usłyszałem jej śmiech. Oderwałem się od jej ciała i spojrzałem na jej roześmianą twarz.
- Co ?
- To właśnie, było moje życzenie. – powiedziała i znowu zaśmiała się. – Nie przerywaj. – dodała i chwytając moją twarz w ręce przysunęła nasze usta do siebie.

___________________________________________

I jak ? Podoba się ? Sorki za błędy...

A co do czatu to ani ja anie Milena nie przywrócimy go, bo pisaliście jakieś zboczone teksty. No sory.A jak te komentarze się nie skończą, ja i Milena będziemy musiały sięgnąć po bardziej drastyczne środki.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Świetna częśc, masz na prawdę talent ;). Czekam na następne. Mam nadzieję że szybko tego nie skończysz.

Anonimowy pisze...

Szkoda bo na czacie ogłam pisać z nową koleżanką która nie podała mi swojego numeru telefony a nie wiem gdzie mieszka dziekuje bardzo za zniszczenie naszej przyjażni -____-