Louis.
Otworzyłem oczy czując padające na mnie jasne promienie słoneczne, które swoją oślepiająca natarczywością nie pozwoliły mi na dłuższy sen. Przetarłem oczy i odwróciłem się w drugą stronę. Zobaczyłem Harre’go leżącego do mnie tyłem. Kołdra zsunęła się pokazując jego plecy, aż do pasa a pojedyncze kosmyki kręconych włosów opadały na białą poduszkę.
Przejechałem palcem wzdłuż jego kręgosłupa, a potem lekko musnąłem wargami jego nagie ramię.
Kochałem budzić się u jego boku wiedząc, że tuż obok mnie leży obnażony. Nie tylko z ciuchów, ale także z uczuć. Wiedziałem, że jest wrażliwy, a swoją całą miłością obdarował mnie. Byłem na siebie zły, za to, że mimo, że wiem jak wiele dla mnie poświęcił ja nie potrafię skończyć z Eleonor i sam oddać się jemu. Na własność.
Odwrócił się w moją stronę i przywitał mnie uśmiechem, czyniąc początek tego dnia doskonałym. Przejechał ręką po moim zaroście i zachichotał.
Jego kasztanowe loki na powrót zasłoniły jego oczy o zielonej barwie, przez które za każdym razem kiedy na mnie spojrzą tracę oddech. Nie potrafiłem powiedzieć co naprawdę do niego czułem. Bałem się, że pomyśli o mnie, że się nim bawię. Jak marną marionetką, którą poruszam za pomocą sznurków, które w naszym świecie nazywają się uczuciami. Nie chciałem, żeby przeze mnie cierpiał.
- Dzień dobry. – szepnął i przekręcił się w moją stronę.
- Dzień dobry. – odpowiedziałem i przeniosłem wzrok na jego różowe usta, które otworzył a potem zamknął, jakby chciał coś powiedzieć a później zrezygnował.
Czy jestem gotowy na Larre’go Stylinson’a ? – spytałem sam siebie. Czy to miał być ten moment, w którym powinienem wybrać: Eleonor czy Harry ? Kochałem ich oboje. Tą szaleńczą, dziką miłością, która dla innych była niezrozumiała. Trudno było zdefiniować relację między Harry’m a mną. Nie byliśmy parą, ale zawsze trzymaliśmy się razem. Te czułe objęcia, namiętne pocałunki, spojrzenia pełne pożądania, słodkie słówka stały się rutyną. Ale teraz patrzę na to inaczej. Eleonor darzy mnie miłością spokojną i cierpliwą. Pojawiła się w moim życiu nie oczekiwanie, postawiła mnie na ziemię, na której dalej mnie przytrzymuje. Nie pozwala mi zrobić sobie krzywdy i stracić rozumu. Tak naprawdę czuję jakbyśmy byli przyjaciółmi. Dobrymi przyjaciółmi. To Harry każdego dnia jest przy mnie i pokazuje mi na czym polega miłość, której mi zawsze brakowało. Moim największym marzeniem zawsze będzie widzieć jego pełne radości oczy, ale czy na długo ? Przecież sam wiem, jak bardzo go zranię mówiąc mu, że sam nie wiem co czuję. Ale czy Larry może zranić też kogoś innego ? Fani dawno zaakceptowali Larre’go a co z chłopakami, rodziną i Eleonor ? Wiem, że muszę szybko podjąć decyzję, zanim Harry zdecyduje zabrać mój świat i dzielić go z kimś innym. Wyniszczanie od środka i łamanie serc. Moja specjalność.
- Nie myśl o tym co czujesz, Lou. Poczuj to. – powiedział nagle, jakby czytał mi w myślach.
Poczułem jego zimną dłoń na mojej klatce piersiowej. Położyłem na niej swoją ręką i przysunąłem ją bliżej mojego serca. Uśmiechnąłem się i złączyłem nasze usta w jedność. Nasze języki ocierały się o siebie w zgodnym, namiętnym rytmie. Kiedy usłyszałem cichy jęk pełen pragnienia, wychodzący z jego ust wtopiłem się w niego, próbując niemal wejść pod jego skórę, żeby być tylko bliżej.
Przypatrzyłem się jego oczom. Były takie żywe, rozpalone, takie… zakochane. Nie chciałem go skrzywdzić, ale pragnienie wygrało. I po raz kolejny mówiąc sobie – To ostatni raz, oddałem się namiętności.
Lilly.
Podwinęłam do góry rolety, dzięki czemu promienie słoneczne rozświetliły całą kuchnię. Wlałam zagotowaną wodę do kubka i w całym pomieszczeniu ulotnił się zapach aromatycznej kawy. Na patelni smażyły się jajka, a pies szczekał pod moimi nogami domagając się więcej bekonu. Nagle usłyszałam jak za mną rozległ się odgłos skrzypnięcia podłogi. Odwróciłam się i zobaczyłam brata.
- Cześć, Denis. – powiedziałam i rzuciłam psu mięso.
- Cześć. – odpowiedział i usiadł przy stole.
Nałożyłam na talerz śniadanie i położyłam je przed nim, a potem zrobiłam tak z porcją dla mnie. Usiadłam naprzeciwko niego i pozwoliłam, aby Tofik wskoczył mi na kolana. Pogłaskałam go dwa razy po karku i zaczęłam się zajadać daniem.
- Był tu Zayn ? – spytał nagle.
Podniosłam powoli głowę z nad talerza i spojrzałam na niego przestraszona. Moje ciało oblała fala gorąca, a widząc jego surowy wzrok na mnie, który mnie czujnie obserwował zaczęłam tracić oddech.
- A co ? – wydusiłam z siebie.
- Znalazłem w twoim pokoju…
- A co tak pro po robiłeś w moim pokoju ? – spytałam przerywając mu, aby uniknąć krępującej rozmowy.
Nie odpowiedział, ale jego wzrok nadal był wbity w moją twarz. Zamoczyłam usta w gorącej kawie i odsunęłam talerz na bok.
- Mam nadzieję, że wiesz co robisz. – powiedział i zaczął widelcem oddzielać bekon od jajecznicy.
- To moje życie, Denis. – wstałam i wrzuciłam brudny talerz do zlewu.
- Już raz prawie je sobie zrujnowałaś.
- Nie zaczynaj… - założyłam ręce na piersi i wpatrywałam się w jego twarz, która wyglądała na zmartwioną.
Cieszyłam się, że mam brata… brata, na którego mogę liczyć, ale… No właśnie co ? Głośno westchnęłam i przechodząc obok niego, położyłam mu rękę na ramieniu i zaczęłam odchodzić, kiedy chwycił mnie za rękę. Odwróciłam się i spojrzałam w jego czekoladowe oczy.
- Musisz mu powiedzieć, Lilly. – powiedział cicho.
- Wiem, Denis. – odpowiedziałam i już więcej razy nie zerkając na niego, wbiegłam po schodach na górę i zatrzasnęłam za sobą drzwi od mojego pokoju.
Zsunęłam się po nich na podłogę i zamknęłam oczy. I to był błąd. Najgorsze wspomnienia mojego dzieciństwa zaczęły powracać. Smutek, rozdarcie, cierpienie i ból. Cholerny ból. Nie tylko psychiczny, ale także fizyczny. Ręka uniesiona nad moją głową coraz bliżej zbliżała się do mojej twarzy. I wtedy upadłam i uderzyłam głową o kant łóżka. Zaniosłam się płaczem, a ból nie ustępowałam. Cios za ciosem. Otworzyłam gwałtownie oczy i poczułam jak policzki coraz bardziej mokną. Wytarłam je przelotnie rękawem i spojrzałam na czarne ślady po tuszu.
Uderzyłam głową o drzwi, z nadzieją, że dzięki temu najgorsze wspomnienia wylecą. Podniosłam się i kopiąc nogą wszystko co stało mi na drodze, stanęłam przed drzwiami od łazienki. Otworzyłam je kolejnym kopnięciem i podeszłam do lustra, w którym zobaczyłam swoje odbicie. Zobaczyłam żałosną brunetkę, która jeszcze tyle kryła i bała się uleczyć swoje złamane serce. Moje odbicie zaczęło mi się zamazywać, i z bezsilności oparłam się o umywalkę i patrzałam jak czarne łzy lądują na białej ceramice. Ręce miałam zaciśnięte w pięści, a knykcie pobielałe. Do kciuków już nie dochodziła krew i zaczęły robić się sine. Dlaczego ból nie mógł usunąć się razem z krwią, która spływała kiedyś po mnie strumieniami ? Dlaczego nikt nie chce dać mi szansy na zapomnienie od zawsze rozpamiętywanych wspomnień, które poselekcjonowane trzymam na samym dnie mojej uratowanej od zatracenia świadomości ? Dlaczego nie potrafię się od tego wyleczyć ?
Wróciłam do pokoju, otworzyłam szufladę w komodzie i przewracając wszystko zaczęłam szukać jedynej rzeczy, która mogła mi teraz pomóc. I znalazłam. Na samym końcu, leżało małe czerwone pudełeczko z napisem „ Palenie zabija. „. Otworzyłam je i wyciągnęłam jednego z czterech papierosów i odpaliłam go zapałkami, które leżały obok. Pierwszy papieros został zapalony ze złości, kolejny miał zagłuszyć natarczywe myśli, następny miał uspokoić rytm mojego serca i zatamować rozlew łez, a czwarty był spalony by uczcić wypalone nadzieje jak tytoń.
_____________________
Przepraszam, za błędy pisałam na szybko. Miało być dużo uczuć, mam nadzieję, że spełniłam swoje własne oczekiwania.
4 komentarze:
Fajne ;). Podobało mi się. Czekam na next.
Fajne . : )
Wejdź na mojego bloga o 1D . :
http://polish-directioners-forever.blogspot.com/
Jeejku *.* na prawdę masz talent <3 Kocham to opowiadanie <3 z niecierpliwością czekam na następny <3 xx
Prosze zróbcie akcje siągnijmy 1D do polski prosze prosze prosze!
Prześlij komentarz