piątek, 20 kwietnia 2012

Opowiadanie (part 10)


Oczami Alex.

Szłam  między uliczkami.  Puste drogi i chodniki, wywołały u mnie zdziwienie. Nigdy w Londynie nie jest tak spokojnie. Wytarłam rękawem łzy z policzków. Spojrzałam w zaułek i zauważyłam kogoś leżącego na ziemi. Podbiegłam bliżej i zobaczyłem jej twarz. To Nathalie. Kucnęłam obok niej, aby sprawdzić czy oddycha.
- Oddycha. – szepnęłam z ulgą.
Podniosłam rękę i spojrzałam na nią z przerażeniem. Była cała we krwi. Rozejrzałam się i zauważyłam, że siedzę w kałuży krwi i wtedy w oczy rzucił mi się nóż wbity w brzuch dziewczyny. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i drżącymi rękoma wystukałam numer do pogotowia.

~

Właśnie zabrali Nathalie na salę operacyjną i siedzę w holu, czekając na przyjazd chłopaków.  Ciągle miałam wzrok wbity w brudne spodnie i ręce. Oby przeżyła. – powtarzałam sobie w głowie.  Co ja powiem Louis’owi ? – pomyślałam w pewnej chwili. Oby Zayn nie przyjechał… Nie dam rady. Chwyciłam plecak i kiedy miałam wyjść ze szpitala wpadłam na Louis’a.
- Alex. – szepnął i przytulił się do mnie.
Objęłam go i spojrzałam przed siebie. Za Louis’em stał Harry i Niall. Odetchnęłam z ulgą i spojrzałam prosto w oczy Harre’go. Był smutny i nie mogłam mu się dziwić.
- Co z nią ? – spytał Louis.
Schowałam ręce za siebie i spojrzałam na niego.
- Jest na sali operacyjnej. – szepnęłam i spuściłam wzrok wbijając go z powrotem w brudne spodnie.
- To jej krew ? – spytał przerażony Niall.
Rozejrzałam się po ich twarzach.
- Boże. – szepnął Harry i złapał się za głowę.
Zaprowadziłam ich do holu i usiedliśmy. Harry przytulał Louis’a i próbował go pocieszyć. Niall nie mógł usiedzieć na miejscu i ciągle chodził z miejsca na miejsce. A ja nie mogłam znieść tego, że mam jej krew na swoich rękach. Czy pomogłam jej w dostateczny sposób ? – pytałam sama siebie.

~

Nagle z sali wyszedł lekarz i spojrzał na nas. Louis zerwał się z miejsca i podbiegł do niego.
- Straciła dużo krwi. – zaczął i przetarł spocone czoło. – Oddech jest płytki, ale stabilny. Jesteśmy dobrej myśli. Przytomność odzyska za 2-3 dni. – powiedział.
- Mogę ją zobaczyć ? – spytał Lou.
- Jak przewieziemy ją do innej sali. Zaraz przyjdzie pielęgniarka i powie ci szczegóły. – powiedział i odszedł.

~

Staliśmy pod salą numer 24. Louis wszedł pierwszy, czekaliśmy na niego. Byłam strasznie zmęczona. Nagle dobiegł do nas szloch, Harry wstał i wbiegł do środka. Pobiegłam za nim. Chłopak przytulił przyjaciela i coś szeptał mu na ucho. A ja spojrzałam na Nathalie. Wyglądała okropnie. Była cała sina, a wokół oczu miała ogromne sińce. Leżała w białej pościeli i biało-niebieskiej pidżamie.  Jej kasztanowe włosy opadały na poduszkę a jej usta, była suche i pomarszczone. Oparłam się o ścianę i spojrzałam na Nialla. Leżał na trzech krzesełkach i spał. Wyszłam z sali i usiadłam naprzeciwko niego. Oparłam głowę o ścianę i zamknęłam oczy.

~ Na drugi dzień ~


Oczami Liama.

- Gdzie reszta ? – spytał Zayn wchodząc do kuchni. - I, gdzie jest aspiryna ?
- Na górnej półce. – powiedziałem.
- A reszta ?
- Niall i Alex jeszcze śpią. A Harry z Louis’em są w szpitalu.
- Alex ? – zakrztusił się. – W szpitalu ?! – krzyknął.
- Usiądź. – powiedziałem i pokazałem mu miejsce.
- Harry wczoraj przywiózł Nialla’a i Alex, bo zasnęli w szpitalu. A byli tam, bo… - zatrzymałem się i spojrzałem na niego. – Bo Nathalie została zaatakowana.
Spojrzał na mnie , przerażony.
- Zaatakowana ? – spytał i złapał się za głowę. – Ale ze mnie idiota…
Spojrzałem na niego pytająco.
- Wczoraj pokłóciłem się z Alex, a jakby jeszcze było tego mało to nie wspierałem Louis’a kiedy było mu to potrzebne.
- Nie dałbyś rady, byłeś za bardzo pijany. – powiedziałem i podałem mu szklankę wody.
Wstał i  spojrzał przez okno.
- Cholera ! – krzyknął i przewrócił krzesełko.
- Uspokój się. – powiedziałem stanowczo.
- A, gdzie reszta dziewczyn ? – spytał.
- W domach, nie chciały zostawać tu na noc.
Tym razem, on spojrzał na mnie pytająco.
- Nic nie pamiętasz… - szepnąłem. – Sam mówiłeś, że po alkoholu stajesz się agresywny. I tak się stało. Wczoraj prawie rozwaliłbyś telewizor.
Schował twarz w rękach i wyszedł z kuchni.

Oczami Zayn’a.


Wszedłem do pokoju Louis’a – pusto. Do pokoju Harre-go – jest. Przystanąłem w progu i spojrzałem na nią.  Spała. Oparłem się o ścianę i spojrzałem na jej spodnie. Były całe we krwi, tak jak jej ręce. Spojrzałem na jej twarz – pojawił się na nim grymas bólu. Wybiegłem z pokoju i stanąłem naprzeciwko Liama.
- Dlaczego ona jest cała we krwi ? – spytałem.
- Ona znalazła Nathalie. – powiedział i schował tabletki do szafki.
Oparłem się o drzwi i zsunąłem się po nich na kafelki. Liam podszedł do mnie i usiadł obok mnie.
- O co się pokłóciliście ? – spytał.
- O moją głupotę. – syknąłem i uderzyłem głową w framugę.

Oczami Louis’a.

Mogłem nie pić. Mogłem kazać jej zostać. Mogłem z nią iść. Mogłem się postawić. Mogłem zrobić tyle rzeczy…  A nie zrobiłem. Usiadłem z powrotem na fotelu, wpatrując się w jej siną twarz.  Wygląda jak śmierć – pomyślałem. Szybko wstałem i uderzyłem się w czoło.
- Mniej agresywnie. – powiedział zaspany głos.
Odwróciłem się w stronę drugiego fotela, na którym spał Harry.
- Nie zadręczaj się. – szepnął i uśmiechnął się leniwie.
Przeciągnął się i wstał. Objął mnie i szepnął.
- Przejdziemy przez to, razem.

Oczami Alex.

Kiedy się obudziłam, nie wiedziałam gdzie jestem. Po jakiejś chwili, przypomniałam sobie do kogo należy zielony pokój. Do Harre’go.  Wstałam i weszłam do łazienki. Zdjęłam z siebie brudne ubrania i umyłam się. Ubrałam na siebie dresy i koszulkę Harre’go. Nałożyłam plecak na plecy i wyszłam po cichu z pokoju, mając nadzieję, że go nie spotkam.  Przechodząc obok kuchni, zobaczyłam go siedzącego przy drzwiach od tarasu, a obok niego Liama.
- Ja ją kocham. – powiedział Zayn.
Poczułam jak serce łamie mi się na pół. Otworzyłam cicho drzwi.
- Gdzie idziesz ? – dobiegł mnie głos zza pleców.
Odwróciłam się i spojrzałam na Zayn’a.
- Do domu. – odburknęłam i wyszłam.
Poczułam jak łapie mnie za rękę i przyciąga do siebie.
- Alex… - powiedział delikatnie.
- Nie dotykaj mnie ! – krzyknęłam i odbiegłam.
Serce biło mi tak mocno, jakby zaraz miało połamać mi żebra. Kiedy byłam daleko, zatrzymałam się i  chciałam dać mu odpocząć,  ale ono nie chciało. Biło jak szalone. A ja poczułam nagłą falę uczuć. Ból i smutek – były najmocniejsze. Zaczęłam płakać. Nie mogłam opanować samej siebie. Podparłam się o ławkę i położyłam rękę na klatce piersiowej. Zaczęłam brać głębsze oddechy, ale to nie pomagało. Nagle usłyszałam jakieś dziwne odgłosy. Otworzyłam zapłakane oczy i zobaczyłam grupkę paparazzi. Zaczęli robić mi zdjęcia.  Przepchnęłam się przez nich i pobiegłam do domu.  Kiedy zatrzasnęłam za sobą drzwi od pokoju, upadłam na podłogę i zaczęłam głośno płakać. Tu mogłam dać się ponieść emocjom.

Oczami Zayn’a.

Zabrała ze sobą sens mojego życia, jakby po prostu spakowała go do reklamówki i biorąc pod pachę, wyszła. I jej szczoteczka, która dopełniała cały wizerunek łazienkowej półki, zniknęła. Szafa opustoszała. Zabrakło w niej jej ciuchów i bielizny.  Zabrała wszystko. I serca, też nie oszczędziła. Rozejrzałem się po pokoju, z nadzieją. Nagle zauważyłem jakąś kartkę na komodzie. Szybko do niej podbiegłem i chwyciłem ją w ręce. Był na niej rysunek. Para – całująca się w świetle księżyca z dopiskiem: „ Alex & Zayn – na zawsze. ‘’.

Oczami Alex.

Nagle w domu rozległo się pukanie do drzwi, spojrzałam w lusterko i wytarłam twarz. Wyszłam z pokoju i niechętnie otworzyłam drzwi.
- No w końcu ! – krzyknęła Nina i weszła do środka.
- Tu masz świadectwo, a tu kawa.  – wymusiłam uśmiech i wzięłam od niej rzeczy. – Wyglądasz okropnie ! – krzyknęła i rzuciła mi się na szyję.
- Uważaj, bo wylejesz. – powiedziałam zachrypniętym głosem.
Stanęła naprzeciwko mnie i chwyciła moja twarz w ręce.
- Płakałaś. – wyszeptała. – Chodź do pokoju. – powiedziała i chwyciła mnie za rękę.
Zamknęła za nami drzwi. Usiadłam na łóżku i wzięłam łyk kawy.
- Latte. – wysłałam jej lekki uśmiech, tym razem szczery.
- Tak. – powiedziała i usiadła obok mnie.- To przez Zayn’a, czy tą sytuację z Nathalie ?
Uniosłam głowę i spojrzałam na nią.
- Przez Zayn’a. – szepnęła i przytuliła się do mnie. – Będzie dobrze.
Wstałam, położyłam świadectwo i kawę na biurku, i spojrzałam na nią.
- Nie będzie. – powiedziałam stanowczo.
- Alex…
- Nina. Nie zaczynaj. Chcę zostać z tym na razie sama. – powiedziałam i otworzyłam drzwi. – Przepraszam, ale muszę cię wyprosić.
Wstała i przelotnie spojrzała mi głęboko w oczy.
- Sama, tego nie rozwiążesz. – powiedziała i wyszła.
Usiadłam z powrotem na łóżku. Co ja teraz zrobię ? Przez to wszystko, nawet nie umiem dogadać się z przyjaciółką… Wyjęłam z szafy rurki i niebieską koszulkę. Nałożyłem je na siebie. Wrzuciłem do torebki telefon, gumy, portfel i zarzuciłam ją przez szyję. Wzięłam głęboki oddech i wyszłam z domu.
Postanowiłam udać się do pracy i zrezygnować z niej. Nie mam ochoty, na nic. A na pewno nie na pracę. Po drodze, zatrzymałam się przy stoisku z gazetami. Chwyciłam ją do ręki i zaczęłam czytać.
„ Czy to już koniec ? Dzisiaj widziano Alex B. w złym stanie, wybiegającą z posiadłości One Direction. Czy pokłóciła się ze swoim chłopakiem Zayn’em Malikiem, czy chodziło o coś innego ? Poniższe zdjęcie, pokazuje jak w złym stanie była. To musiało być coś poważnego. ‘’.
Na zdjęciu byłam ja. Płakałam i trzymałam rękę na sercu. Wyglądałam naprawdę okropnie.
- To pani ? – spytał mnie sprzedawca.
- Nie. – uśmiechnęłam się i odłożyłam gazetę na miejsce.
Weszłam do kawiarni w której pracowałam i przekazałam właścicielowi wiadomość, że odchodzę.  Idąc w stronę poczty, myślałam o tym, jak prasa mogła tak szybko się o tym dowiedzieć ? Są dobrzy. – w końcu stwierdziłam fakt i weszłam do poczty. Zapłaciłam czynsz i udałam się do parku.

Oczami Niall’a.

- Zayn, chodź tu na dół ! – zacząłem krzyczeć, kiedy w moje ręce dostała się dzisiejsza gazeta. – Zayn ! – krzyknąłem jeszcze głośniej.
Nie schodził, postanowiłem udać się do niego. Poszedłem po schodach do góry i  otworzyłem drzwi od jego pokoju. Zamiast Zayn’a ujrzałem tylko dym unoszący się w całym pokoju. Wszedłem na balkon i znalazłem go, siedzącego w kącie i palącego papierosa.
- Znowu ? – spytałem i spojrzałem na pustą paczkę.
- Musiałem, jakoś odreagować. – powiedział i zaciągnął się. – Po co przyszedłeś ? – spytał.
Podałem mu gazetę i patrzałem na jego reakcję. Zamachnął się i wyrzucił ją przez balkon.
- Szybcy są. – powiedział i wsadził papierosa do ust.
- Masz zamiar znowu się w sobie zamknąć ? – wycedziłem.
- Po prostu nie mogę sobie tego wybaczyć. Widziałeś jej zdjęcie ?! Wygląda okropnie. – spuścił głowę.
Rozejrzałem się z balkonu i nagle mój wzrok zatrzymał się na dziewczynie w niebieskiej bluzce. To ona ! – krzyknąłem w myślach.
Szybko wybiegłem z domu i pobiegłem za nią.
- Alex ! – krzyknąłem,
Zatrzymała się i spojrzała na mnie. Uśmiechnęła się lekko i spoważniała.
- Tak ? – spytała cicho.
- Gdzie idziesz ? – spytałem, nie wiedząc jak zacząć drażliwy temat.
- Do parku. – wskazała palcem.
- Ahm.
- Louis nadal w szpitalu ? – spytała i wbiła wzrok w pękniętej kafelce chodnika.
- Tak. Z Harry’m.  Stan Nathalie się polepsza, z godziny na godzinę. –powiedziałem i uśmiechnąłem się.
- To dobrze. – uśmiechnęła się.
- Słuchaj… zacząłem. – Chciałem porozmawiać o Z…
- Wiesz co… muszę iść. – przerwała mi i odeszła szybkim krokiem.
Kiedy zniknęła za drzewami, odwróciłem się na pięcie i wróciłem do domu.

Oczami Harre’go.

Siedzieliśmy w fotelach, jedząc jedzenie, które przywiózł nam Liam. Siedziałem obok Louis’a  i Claudii, która nie chciała zostawić nas samych nawet na sekundę.
- Dziękuję, że siedzicie tu ze mną. – powiedział Louis i uśmiechnął się leniwie.
- Nie wyspałeś się. – powiedziałem. – Może, pojedziesz do domu, a my tu zostaniemy ?
- Nie ma mowy. – powiedział.
Przysunął fotel do łóżka Nathalie i schował jej rękę pomiędzy swoje dłonie. Po chwili dobiegł nas cichy pomruk. Podniosłem głowę i spojrzałem na Nathalie, która otworzyła lekko usta.
- Louis. – szepnęła i jej usta pękły a po brodzie poleciał cienki strumień krwi.
Louis wytarł go rękawem od bluzy.
- Idź po lekarza ! – krzyknął.
Claudia wstała i wybiegła z sali.
- Boże, Nathalie. – szepnął Louis i zaczął całować jej rękę.
Po chwili wbiegł lekarz a za nią Claudia. Wyciągnął słuchawki i zaczął ją osłuchiwać.
- Wszystko dobrze, nawet za dobrze. – powiedział. – Powinnaś odzyskać przytomność dopiero jutro. Zaraz przyjdzie pielęgniarka i da ci środki przeciwbólowe. – powiedział i wyszedł.
- Co się stało ? – spytała cicho.
- Ciii. – Louis położył jej palec na ustach.

Oczami Liam’a.

Siedziałem na tarasie, pijąc mój jabłkowy sok, kiedy telefon zaczął dzwonić. Podniosłem go i spojrzałem na wyświetlacz : „ Nina ‘’.
Nacisnąłem zieloną słuchawkę.
- Jest z nią źle. – usłyszałem.
-  Domyślam się…
- Musimy coś zrobić… - jej głos się załamał.
- Wiem. – szepnąłem. – Coś wymyślę. Nie martw się.
- Dobrze. – powiedziała łagodnie i rozłączyła się.

~ Parę godzin później. ~

Oczami Zayn’a.

Wszystko straciłem. Ona była da mnie wszystkim. Bez niej nie mogę żyć. Jak mógłby, skoro jest dla mnie wszystkim, a ja to straciłem ? – ciągle mąciłem sobie w głowie. W pokoju rozległo się pukanie do drzwi. Zgasiłem papierosa.
- Proszę. – powiedziałem i usiadłem na łóżku.
Do pokoju wszedł Liam i spojrzał na mnie z goryczą w oczach.
- Siedząc tu, nie odzyskasz jej ! – krzyknął, co mnie zdziwiło.
Zawsze był opanowany i spokojny.
- Masz się wziąć w garść, wyjść z tego cholernego domu i do niej iść ! – zrobił się czerwony ze złości,
Wlepiłem w niego wzrok z niedowierzaniem. Po chwili zaczął przybierać normalną barwę.
- Jesteś jak kameleon. – zaśmiałem się i przytuliłem go. – Dziękuję. Ale czy nie jest za późno ? Jest po 2 nad ranem.
- Na miłość, nigdy nie jest za późno. – powiedział i poklepał mnie po plecach. – Biegnij do niej ! – krzyknął.
Chwyciłem bluzę i wybiegłem z domu.

Oczami Alex.

Godzina 02:43. Leżę w łóżku, gapiąc się w biały sufit. W uszach mam słuchawki i słucham ich piosenek, właśnie leci „ Moments ‘’. Zerknęłam na chwilę, na świecące za oknem latarnie, które z czasem gasną. Zamknęłam oczy. Widzę jego, widzę nas, w objęciach, zakochanych, wpatrujących się w siebie. Otwieram oczy i nagle wszystko znika, a w myślach nadal on.Zdjęłam słuchawki i podniosłam się. Usiadłam na dywanie i schowałam twarz w rękach. Nagle usłyszałam jakieś pukanie. Zignorowałam to, ale to nie przestawało pukać. Otworzyłam okno i dostałam z czegoś w czoło. Pomasowałam bolące miejsce i wyjrzałam przez okno. Nagle jakiś cień przebiegł pod domem i schował się za krzakami. Przez całe ciało przeszedł mnie dreszcz.  Jeszcze raz się rozejrzałam i  zobaczyłam jakąś postać stojącą przy drzwiach w świetle księżyca.  Wyskoczyłam przez okno i zaczęłam się skradać, aby zobaczyć kto stoi przy drzwiach mojego domu. Schowałam się za krzakiem najbliżej rosnącym przy wejściu i przyjrzałam się. Wszędzie poznam te rysy twarzy i ruchy. Oniemiałam i schowałam się. To Zayn. Co on tu robi ? – zaczęłam się wypytać. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę i ciągnie w drugą stronę. Wyciągnął mnie z pośród zarośli i postawił przed sobą. Podniosłam głowę i ujrzałam Zayn’a. Nie mogłam z siebie nic wydusić. Stałam i patrzałam w jego oczy. W końcu odwróciłam głowę i kiedy chciałam odejść. Poczułam jego ciepłe dłonie na moich policzkach. Zmusił mnie, abym na niego spojrzała. W kącikach oczu, zaczęły mi się zbierać łzy. Zamknęłam je i poczułem jego usta na moich. Pocałował mnie. Nie rozumiałam, jak to się stało. Może przez to wszystko zapomniałam jak kojący i podniecający może być pocałunek.  Zacisnęłam dłonie na jego plecach, a on buszował palcami w moich włosach nad karkiem, i nawet nie pamiętałam, kiedy coś takie czułam. Poczułam drżenie serca i uśmiech kwitnący na jego ustach. Poczułam falę gorąca. Otworzyłam drzwi od domu i poszliśmy do mojego pokoju. Zatopił dłonie w moich włosach i ostatnie co poczułam to smak jego ust.
Wszystko było już bez znaczenia. Liczył się tylko on, jego usta i łzy. Łzy szczęścia, które ocierałam rozpalonym policzkiem. Zatraciłam się w miłości bez granic. Zatraciłam się w jego złotych oczach, zapachu i w smaku pocałunku prawdziwej miłości. Tej jedynej, o której marzyłam. Zatopił usta w moich wargach na dłuższą chwilę, jakby to była ostatnia rzecz, którą zrobi przed śmiercią. A potem odstąpił od mojej rozpalonej rumieńcem twarzy i z płomieniem w oczach tak jasnym i namiętnym jak pochodnia w czarnym mroku piekieł, uśmiechnął się i szepnął:
- Kocham cię.
____________________

I jak ? Podoba się ?

Myślę, żeby niedługo zakończyć opowiadanie...co wy na to ?
 

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Nie mogę się doczekać 11 części opowiadania . Proszę piszcie jak najszybciej . I nie kończcie jeszcze . Proosze. To nie może skończyć się tak szybko ;D